Restauracje i kawiarnie nie mogą przyjmować klientów w lokalach od połowy marca, możliwa jest jedynie opcja zamówienia z odbiorem własnym lub w dostawie. Jeśli ktoś jednak liczył, że taka zmiana spowoduje wzrost zamówień internetowych czy telefonicznych, to się zawiódł.
– Do tej pory nie zaobserwowaliśmy znaczącego wpływu zaistniałej sytuacji na liczbę zamówień. Wynika to z jednej strony z sytuacji na rynku restauracyjnym, a z drugiej – ze względów konsumenckich – mówi Anna Bielecka, manager PR Pyszne.pl. – Nasi partnerzy obierają różne taktyki, aby utrzymać ciągłość biznesu. Niektóre restauracje postawiły na dowóz i zamówienia na wynos. W ciągu ostatnich trzech tygodni zgłosiło się do nas prawie tysiąc nowych restauracji. Staramy się włączyć je jak najszybciej – dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: Ta firma ma ofertę ratunkową dla firm gastronomicznych
Wiele restauracji postanowiło tymczasowo zamknąć swoją działalność. – Nieaktywnych w serwisie jest na dzisiaj ponad 1,6 tys. spośród prawie 8 tys. restauracji, z którymi na stałe współpracujemy – mówi Anna Bielecka.
Problemów przybywa
Dane drugiej dużej platformy do zamawiania jedzenia w sieci potwierdzają tezę, że Polacy w ostatnich tygodniach częściej sami przygotowują posiłki. – Od początku wybuchu pandemii w Polsce nie zaobserwowaliśmy większych zmian w zamówieniach dań i napojów. I nadal nie notujemy wzrostu ich liczby. Zauważyliśmy natomiast wzrost średniej wartości zamówienia – wyjaśnia Piotr Kruszyński, prezes PizzaPortal.pl.