Serwis wymyślili Jeffrey Katzenberg, były szef DreamWorks Animation i był prezesem The Walt Disney Company oraz Meg Whitman, była prezes eBay i HewlettPackard. Quibi było pomyślane jako platforma streamingowa nowej generacji przeznaczona dla krótkich form. 10-minutowe odcinki filmów miały być idealne dla pasażerów komunikacji miejskiej, którzy w podróży zazwyczaj oglądają filmiki na YouTube, Instagramie czy TikToku. Aplikacje stworzono tylko dla smartfonów. Niestety z powodu pandemii i lockdownu większość potencjalnych klientów Quibi utknęła w domu i nie korzystała z komunikacji miejskiej.
CZYTAJ TAKŻE: Telewizorom pomógł streaming i gry. Co kupujemy?
Nie pomogło nawet to, że Katzenberg do współpracy namówił Stephena Spielberga, Stephen Soderbergh czy Jennifer Lopez, a także takie gwiazdy ekranu jak Idris Elba, James Franco, Naomi Watts, Tom Cruise, Guillermo del Toro, Bill Murray, Liam Hemsworth czy LeBron James.
Mimo, iż subskrypcje innych serwisów streamingowych rosły, to Quibi nie zyskał popularności. Od początku nie cieszył się wzięciem. Miesięczny abonament wynosił 5,99 dolarów a wersja bez reklam 7,99 dol. Pierwsze 90 dnia można było korzystać z serwisu za darmo.
Po pierwszym miesiącu działania platforma miała zaledwie 1,3 mln użytkowników, podczas gdy Disney+ miał 50 mln a Netflix 183 mln.