Podczas jej koncertów specjalne systemy rozpoznawania twarzy analizują publikę i wyszukują osoby potencjalnie niebezpieczne dla celebrytki. Technologia rozpoznawania, którą wykorzystuje – wynajęta do ochrony przez Swift – ekipa Oak View Group to zaawansowany system, który jest w stanie w czasie rzeczywistym skanować twarze fanów na koncercie i porównywać z bazą zdjęć osób nękających gwiazdy. Innowacyjne rozwiązanie, choć ma być skutecznym sposobem na walkę z niebezpiecznymi psycho-fanami, budzi jednak olbrzymie kontrowersje – pisze magazyn „Rolling Stone”. Na razie technologia ta została użyta testowo podczas jednego z występów Taylor Swift. Oburzyło to jednak obrońców prywatności.

Mike Downing, szef ochrony w Oak View, wyjaśnia, że skany osób na koncercie wysyłane są do centrum danych w Nashville, gdzie następuje porównanie z fotografiami stalkerów. Podobne technologie stosowane są od lat również w Japonii, gdzie używa się ich podczas imprez masowych. W USA mają jednak wątpliwości, że skanowanie twarzy bez zgody przebywających na koncercie jest legalne. Eksperci zastanawiają się też, co stanie się, gdy operator straci kontrolę nad systemem.

Starah Vincent, obrończyni praw człowieka z Human Rights Watch, uważa, że nie jest jasne, do kogo należą prawa do zdjęć tego typu i jak długo owe dane mogą być przechowywane. W rozmowie ze „Slate” stwierdziła, że użycie takich systemów rozpoznawania twarzy powinno być ściśle limitowane, uzasadnione i kontrolowane. Teoretycznie można wyobrazić sobie bowiem sytuację, w której zbierane przez tę technologię dane można monetyzować, udostępniając je innym firmom, zainteresowanym wiedzą na temat tego, kto uczestniczy w koncertach, co je i pije podczas takich imprez. Jay Stanley, starszy analityk w American Civil Liberties Union, cytowany przez „Slate”, zaznacza, że ta innowacyjna część rynku wciąż pozostaje Dzikim Zachodem.

Stalking to rosnący problem, z którym borykać muszą się gwiazdy kina, muzyki i sportu. Sama Taylor Swift dysponuje bazą kilkuset rozpoznanych osób, które ją nie tylko nękają, ale obserwują każdy jej ruch. Takie osoby nazywa się „stans”. Istnieje ryzyko, że część z nich może stać się stalkerami. A to już niebezpieczne. Niedawno sąd skazał jednego z psychofanów Swift na pół roku więzienia za to, że ten włamał się do jej nowojorskiego apartamentu. Stalker wziął prysznic i uciął sobie drzemkę w łóżku gwiazdy. Wcześniej inny ze stalkerów na dwa lata trafił za kraty. Powód? Nękał piosenkarkę listami, w którym jej groził śmiercią. Inny fanatyczny wielbiciel Swift napadł z kolei na bank w Connecticut, a zrabowane pieniądze wrzucił na teren posiadłości gwiazdy na Rhode Island.

Takie problemy gwiazdy i celebryci mają bardzo często. Madonnie psychofan groził m.in. „poderżnięciem gardła”. Aresztowano go podczas próby włamania się do jej domu w Los Angeles. Jennifer Aniston była śledzona przez osiem dni przez mężczyznę, u którego policja oprócz ostrych narzędzi i taśmy klejącej znalazła listę imion dla ich „przyszłego potomka”. Do domu celebrytki Kim Kardashian wkradł się mężczyzna z bagażem, stwierdzając bez ogródek, że zamierza z nią zamieszkać. Inny fan nagabywał ją przebrany w strój Jokera z filmu „Batman”. Aktorka Miley Cirus miała długo problem ze stalkerem, który po aresztowaniu przez policję tłumaczył, że wysyłała mu potajemne sygnały w trakcie emisji serialu Hannah Montana. Nie do śmiechu było z kolei Catherinie Zecie-Jones. Miała poważny problem z psychofanką swego męża Michaela Douglasa. Obesyjnie zakochana kobieta groziła w listach, że rywalkę u jego boku poćwiartuje i nakarmi nią psy.