Stosowane obecnie na całym świecie filtry UV, tworzone przemysłowo, mają wiele wad. Przede wszystkim nie są obojętne dla zdrowia i środowiska – mogą powodować uszkodzenia DNA, zwiększać ryzyko raka skóry, gromadzić się w tkankach i powodować reakcje alergiczne. Dodatkowo w czasie kąpieli filtry są zmywane i trafiają do ekosystemu morskiego. Szacuje się, że tylko w 2019 r. sprzedano aż 1,2 mld sztuk kremów do opalania o składzie, który trudno uznać za ekologiczny. A to oznacza, iż zaledwie w ciągu roku do ekosystemu morskiego trafiło, w przeliczeniu, około 700 ciężarówek wypełnionych 20 tonami balsamu do opalania każda. Niszczą rafy koralowe i ekosystem morski. Nic dziwnego, że coraz więcej krajów zakazuje stosowania niektórych produktów tego typu (tak jest m.in. na Hawajach, wyspach Palau czy na Florydzie).
Problem ma rozwiązać innowacja opracowana przez łódzki startup.
Powstanie pilotażowa biowytwórnia
UVera stworzyła filtr bezpieczny dla ludzi i środowiska. – Nasz środek, który jest w 100 proc. naturalny, odpowiada na rosnące zapotrzebowanie przemysłu kosmetycznego, które jest związane ze zwiększającą się świadomością ekologiczną konsumentów – mówi Magdalena Jander, prezes UVery.
CZYTAJ TAKŻE: Startupy 2020. Dziesięć firm, które warto obserwować
Jak podkreśla, ochrona zdrowia oraz środowiska i wodnych ekosystemów jest możliwa bez konieczności zmiany przyzwyczajeń konsumentów. – Do produkcji tony naszej substancji zużywamy około 90 ton dwutlenku węgla, a jako produkt uboczny wydalamy tyle samo tlenu oraz żyzną biomasę, która może zostać wykorzystana w przemyśle ekologicznym, np. w tworzeniu suplementów diety, w kosmetologii oraz rolnictwie. Naszym pomysłem zainteresowały się już globalne koncerny kosmetyczne – tłumaczy współzałożycielka startupu.