Stefan Batory to seryjny przedsiębiorca, ultramaratończyk, który przebiegł Saharę. Człowiek, z którego aplikacji korzysta fryzjer Neymara i Baracka Obamy. Z internetowym biznesem jest związany od blisko dwóch dekad, a w jego portfolio znajduje się choćby aplikacja iTaxi.
Jednak wizyta w Las Vegas i wciskane na każdym kroku ulotki miejsc oferujących różnego rodzaju seksualne usługi nakłoniły go do stworzenia aplikacji, która połączy klientów z usługodawcami. Nie chciał jednak uczestniczyć w rewolucji w przemyśle erotycznym, więc przerzucił się na inną, niezagospodarowaną przez gigantów niszę – zdrowie i urodę. Dla aplikacji Booksy porzucił Polskę i przeniósł się z całą rodziną do USA, gdzie konsekwentnie rozwija ten biznes.
CZYTAJ TAKŻE: Stefan Batory oczarował amerykańskich fryzjerów. I Nergala
– Obecnie Booksy zajmuje 100 proc. mojego czasu. Dwa lata temu przeprowadziłem się do USA, żeby mieć pełną kontrolę nad startupem i być w centrum najważniejszych wydarzeń, blisko ludzi i biznesu – tłumaczy założyciel. Ameryka to największy rynek firmy, odpowiada za ponad połowę przychodów. Reszta, czyli Wielka Brytania, Polska, Brazylia, Hiszpania i RPA, to łącznie ponad 40 proc. Wcześniej Booksy było obecne także w Indiach, na Filipinach czy w Singapurze, ale wycofało się. – Postrzegam to jak błędy młodości. Próbowaliśmy różnych rynków, a prawda jest taka, że od początku powinnyśmy się skupić na USA. Tam jest ogromny popyt na nasze usługi – zaznacza.
mat. pras.