– Nie jest ważne, czy producent aplikacji to światowy gigant czy mniejsza firma informatyczna. Istotne jest tylko to, jaką funkcjonalność ma dane rozwiązanie oraz czy jest ono użyteczne i dostępne dla przedsiębiorcy – podkreśla Renata Łukasik, dyrektor ds. oprogramowania i członek zarządu Macrologic. Dodaje, że rynek oferuje wiele technologii, które mogą być wykorzystywane w rozwiązaniach klasy BI, takich jak np. hurtownie danych i rozwiązania „in-memory”. – Producenci rozwiązań BI mają szeroki wybór i mogą stosować takie narzędzia technologiczne, które pozwolą im udostępniać użytkownikom końcowym elastyczne rozwiązania dostosowane do ich potrzeb – dodaje.
Dawid kontra Goliat
Przykładem młodej firmy, która z powodzeniem porusza się po rynku BI, jest Motabi.
– Odeszliśmy z korporacji z konkretnym planem stworzenia rozwiązania dostarczającego informację zarządczą, które będzie odpowiadało na rzeczywiste problemy przedsiębiorstw – opowiada Robert Tomaszewski, wiceprezes Motabi. Firma przeprowadziła badanie, z którego wynika, że aż 82 proc. menedżerów w Polsce twierdzi, że nie ma dostępu do informacji zarządczych na czas. Ponad połowa natomiast narzeka na wysoki poziom skomplikowania systemów informatycznych. Narzędzia są rozbudowane o wiele funkcjonalności, które z punktu widzenia potrzeb biznesowych wcale nie są najważniejsze. Aż 42 proc. menedżerów traci tygodniowo ponad pięć godzin na zbieranie danych i przygotowywanie zestawień raportowych. Z kolei niemal 30 proc. przeznacza ponad pięć godzin tygodniowo na weryfikowanie poprawności danych w otrzymywanych raportach.
– Zauważyliśmy, że rozwiązania BI, które oferuje spora część firm, są tworzone przede wszystkim z myślą o analitykach, a nie menedżerach. Tymczasem to właśnie te osoby powinny mieć intuicyjne narzędzie, dzięki któremu dostaną aktualne informacje, niosące wartość biznesową – mówi wiceprezes Motabi. Twierdzi, że jego firma jest w stanie zrobić wdrożenie zdecydowanie szybciej niż większość dużych graczy na rynku. – Mamy na koncie już kilkanaście wdrożeń i wszystkie były w 100 proc. zgodne z zaplanowanym wcześniej harmonogramem. Trwały kilka tygodni mimo potrzeby scalenia naszej aplikacji z systemami już funkcjonującymi w firmach, z których nasze rozwiązanie pobiera dane źródłowe – mówi.
Motabi radzi sobie bardzo dobrze: biznes rośnie o ponad 50 proc. w skali roku. – Choć trzeba przyznać, że pierwszy rok był trudny, bo firmy patrzą na start-upy z nieufnością, mimo dobrych referencji i doświadczenia osób je tworzących. Jednak z każdym miesiącem i z każdym kolejnym wdrożeniem było nam coraz łatwiej – mówi Tomaszewski.