Nazwisko Nathan Apodaca pewnie niewielu coś powie, ale z mediów społecznościowych znają go miliony internautów na całym świecie. Zdobył popularność dzięki nakręconemu przez siebie wideo, na którym jedzie na deskorolce i popijając sok żurawinowy, śpiewa piosenkę zespołu Fleetwood Mac. 37-latek niespodziewanie dzięki temu klipowi stał się gwiazdą TikToka. Teraz wystawił wideo na aukcję w formie tokenu NFT. Cena wywoławcza: 0,5 mln dol.
Przesadził? Nic podobnego. Na NFT zapanował istny boom – dzieła sztuki i cyfrowa twórczość osiągają w tej formule zawrotne sumy. Trend ten może zaskakiwać, ale eksperci prognozują, że to zaledwie początek tokenowego szaleństwa.
Kolekcjoner memów
Tokenem NFT może być plik muzyczny, stworzony cyfrowo projekt wirtualnego mieszkania, rysunek istniejący tylko online, a nawet internetowy mem czy coś tak ulotnego jak czyjś cytat. W praktyce chodzi o to, że kupujesz wirtualne prawo własności do tworu, którego, ponieważ jest cyfrowy, nie da się schować w sejfie. Jest łatwy do skopiowania.
CZYTAJ TAKŻE: Wcielisz się w papieża i pracownika prosektorium. Tak się zarabia
NFT (Non-Fungible Token) to „niezbywalny” token – nazwa odnosi się do tego, że właśnie posiadacz tego prawa jest jedynym właścicielem dzieła. Rynek NFT, oparty na technologii blockchain, porównywany jest już ze światem kryptowalut. Dzięki promocji przez tak rozpoznawalne nazwiska, jak technologiczny wizjoner Elon Musk, celebrytka Paris Hilton czy Mark Cuban, właściciel drużyny NBA Dallas Mavericks, popularność tych tokenów wystrzeliła. W 2019 r. globalną wartość NFT szacowano na 62,8 mln dol. W ub. r. rynek ten wzrósł jednak aż trzykrotnie i dziś sięga 251 mln dol. – wynika z raportu działającej na rynku wirtualnej ekonomii spółki L’Atelier BNP Paribas oraz firmy analitycznej NonFungible.