Globalny rynek OLED, a więc rozwiązań, które wykorzystywane są w produkcji wyświetlaczy i paneli nowoczesnych monitorów, telewizorów czy smartfonów, wart jest ponad 30 mld dol. Jak podaje Display Supply Chain Consultants, rośnie on w tempie 26 proc. rocznie. To właśnie w tej perspektywicznej branży swoje miejsce znalazła Noctiluca. Startup założony w 2018 r. ma ambitne plany rozwoju. Już dziś ma nawiązaną stałą współpracę z topowymi instytutami naukowymi z Azji i Europy oraz potencjalnymi odbiorcami komercyjnymi tej nowej technologii.
Wdrożenie już w 2021 r.
Noctiluca to spin-off technologiczny z Synthex Technologies, firmy specjalizującej się w syntezie i opracowywaniu związków chemicznych na zlecenie. – A zatem chemicy stojący za sukcesem Noctiluki to nie klasyczni startupowcy, lecz przedsiębiorcy z ponad 15-letnim doświadczeniem w dostarczaniu związków chemicznych dla graczy na całym świecie – mówi Mariusz Bosiak, prezes toruńskiej firmy. I podkreśla, że spółka ta to dziś jeden z trzech graczy rozwijających technologię emiterów OLED nowej generacji, które stanowią kluczowy element wyświetlaczy.
CZYTAJ TAKŻE: MicroLED, czyli rewolucja w wyświetlaczach
W praktyce Noctiluca zajmuje się rozwojem zaawansowanych związków chemicznych w obszarze fotoniki, które są wykorzystywane przez producentów wyświetlaczy i paneli OLED. Opracowuje i produkuje emitery OLED nowej generacji, czyli związki chemiczne w postaci „proszku”, które stanowią kluczowy element wyświetlaczy (każdy wyświetlacz OLED składa się z kilku warstw, które razem dają obraz widoczny dla użytkownika).
Organic Light Emitting Diodes (OLED) to technologia wyświetlania, w której jedną z warstw stanowią emitery organiczne emitujące światło o określonym kolorze. Ów emiter jest zamykany wewnątrz diody, która staje się elementem panelu tworzącego następnie matrycę, a na końcu – gotowy wyświetlacz. Obecnie wykorzystuje się głównie emitery drugiej generacji, tzw. fosforescencyjne, które mają wiele wad – np. cena materiałów jest wysoka, długie wyświetlanie tego samego obrazu powoduje efekt wypalania, a urządzenia potrzebują dużej ilości energii, aby wyświetlić obraz. Rynek poszukuje alternatywy w postaci zaawansowanych emiterów trzeciej i czwartej generacji, wykazujących właściwości TADF (z ang. Thermally Activated Delayed Fluorescence, czyli Termicznie Aktywowana Opóźniona Fluorescencja). I właśnie te rozwija spółka z Torunia.