Większość operatorów, którzy przez lata koncentrowali się na dostarczaniu paczek bezpośrednio do domów czy naszych miejsc pracy, teraz inwestuje w budowę sieci punktów odbioru. Działa ich już niemal 30 tys., ale wkrótce będzie znacznie więcej. Chodzi o placówki własne, automaty paczkowe, jak również obiekty partnerskie – stacje paliw, sklepy, kawiarnie czy kioski. Według prognoz ta część rynku paczkowego w 2021 r. może być warta 5 mld zł.
Zmiana modelu działania to z jednej strony efekt odpowiedzi na potrzeby kupujących online, którzy wolą odebrać przesyłkę o dowolnej porze i w dogodnym miejscu, z drugiej zaś reakcja na zjawiska w branży: problemy z deficytem kurierów i wysokimi kosztami tzw. ostatniej mili (finałowy etap dostarczenia paczki).
CZYTAJ TAKŻE: Polski e-commerce bije rekordy. Nakręca rynek paczek
– Ostatnia mila w dostawie jest największym wyzwaniem dla firm kurierskich – mówi Magdalena Bugajło, dyrektor komunikacji w DHL Parcel. – Możemy śmiało stwierdzić, że teraz mamy do czynienia z rewolucyjną zmianą. Dzięki odbiorom w punkcie skracamy czas doręczenia i upraszczamy cały proces – podkreśla.