Levandowski stworzył swoją religię w 2015 roku – wtedy ją zarejestrował w USA pod nazwą „Way of The Future” (Droga przyszłości). Ze złożonych dokumentów wynikało, że miał na celu „stworzenie bóstwa opartego o sztuczną inteligencję”. Nowy kult miał promować etyczny rozwój AI i maksymalizować szansę, że „niebiologiczne formy życia zintegrują się pokojowo oraz z zyskiem dla społeczeństwa”.
To Bóg stworzony za pomocą sztucznej inteligencji, miał prowadzić wyznawców i organizować im życie. Levandowski uznał, że taki byt lepiej zadba o ludzkość niż pełni agresji, ograniczeń i wad ludzie.
CZYTAJ TAKŻE: Levandowski idzie do więzienia. Bezczelnie okradł Google`a
Ku rozczarowaniu pomysłodawcy zainteresowanie akcesem do nowej religii nie było zbyt wielkie. W Dolinie Krzemowej zaczęto się zastanawiać, czy nie jest to tylko element PR-u egocentrycznego inżyniera. Media skupiły się raczej na jego działaniach biznesowych, które doprowadziły do jednej z największych afer związanych z kradzieżą własności intelektualnej.
Ten niezwykle uzdolniony inżynier Google uznał, że w swych pracach nad pojazdami autonomicznymi (w ramach projektu Waymo) wiele już u swego pracodawcy nie osiągnie i porzucił go, tworząc startup Otto, który dziwnym zbiegiem okoliczności 8 miesięcy później został kupiony za krocie przez Ubera.