Polityka energetyczna stanęła w obliczu trzech równoczesnych kryzysów, z których każdy przynosi prawdziwą rewolucję w myśleniu o rynku energii. Po pierwsze, światowe gospodarki wychodzą ze spowolnienia wywołanego pandemią koronawirusa, kiedy to zapotrzebowanie na energię elektryczną znacząco zmalało. Gdy zagrożenie epidemiczne zaczęło słabnąć, nastąpiło szybkie odbicie w gospodarce, a co za tym idzie, nagłe zwiększenie zapotrzebowania na energię. Problem z zaspokojeniem rosnących potrzeb przełożył się na ceny surowców energetycznych, wywołując ich skok. Świat nie zdążył jeszcze odetchnąć po pandemii, a już wpadliśmy w kolejny, niezwykle silny kryzys związany z wojną w Ukrainie. Agresja Rosji spotkała się z najmocniejszymi w historii sankcjami gospodarczymi, co odbiło się na dostępności i cenach surowców. Na to nakłada się trzeci kryzys, najgroźniejszy – katastrofa klimatyczna. Jej pierwsze symptomy są już widoczne gołym okiem.
Remedium może być wsparcie działań państw i koncernów energetycznych nowymi technologiami i innowacyjnymi projektami. – Rola start-upów wydaje się tu kluczowa – podkreśla Tomasz Snażyk, prezes fundacji Startup Poland. I dodaje, że dzięki swoim odważnym projektom są w stanie wesprzeć branżę energetyczną w tej transformacji.
Innowacje w OZE
W najnowszym raporcie Startup Poland „Technologie na rzecz energii" można przeczytać, iż transformacja w kierunku niskoemisyjnych i zeroemisyjnych źródeł wytwarzania energii to nieuchronna perspektywa, jaka czeka branżę, a dywersyfikacja i szukanie nowych źródeł dostaw oraz produkcji energii są obecnie koniecznością. Wielkie koncerny zdają sobie sprawę, że w tym kontekście szczególnie ważne jest zapewnienie odpowiedniego wsparcia dla rozwoju nowych technologii. Iwona Waksmundzka-Olejniczak, prezes PGNiG, nie ukrywa, że spółka chce sprostać aktualnym wyzwaniom i rozumie, jak ważną rolę w tym zakresie mogą odegrać start-upy. – Dlatego aktywnie uczestniczymy w ekosystemie wspierania innowacji, zarówno poprzez bezpośrednie inwestycje, jak też dzielenie się swoją wiedzą. Działania te realizujemy m.in. poprzez PGNiG Ventures – tłumaczy.
Właśnie korporacyjne fundusze – tzw. CVC (corporate venture capital) – to jedno z narzędzi, które skutecznie pozwalają ściągać zewnętrzne innowacje do firm. Kooperacja Dawida z Goliatem, czyli małych, zwinnych spółek tworzących technologie z gigantami w swojej branży, staje się w Polsce coraz popularniejsza. Nie bez powodu, bo – jak wskazują eksperci – rozwiązania młodych, innowacyjnych firm mogą obniżyć np. koszty związane z użytkowaniem energii elektrycznej w przemyśle. „Technologia wydaje się kluczowa dla osiągnięcia zakładanych planów zeroemisyjności. Nie bez powodu rynek start-upów zajmujących się np. rozwiązaniami z zakresu OZE rośnie, także w naszym kraju. W samym PRF Ventures jest już dziś ok. 60 start-upów zajmujących się szeroko rozumianą transformacją energetyczną” – czytamy w raporcie.
Szansa raz na 100 lat
Wśród ciekawych start-upów energetycznych nad Wisłą warto wymienić choćby spółkę Lerta, która rozwija „wirtualną elektrownię”. Projekt, którego inwestorami są m.in. Photon Energy Group i PGE, agreguje rozproszone źródła wytwórcze. Start-up założony przez Borysa Tomalę w praktyce odpowiada za inteligentną, automatyczną koordynację, która pozwala stabilizować systemy elektroenergetyczne oparte na odnawialnych źródłach energii. Dziś Lerta to jeden z największych w Polsce agregatorów mocy DSR (demand side response – obniżenie lub podwyższenie zużycia energii przez odbiorcę końcowego na prośbę firmy energetycznej) – zarządzana przez nią moc w czerwcu br. przekroczyła 130 MW. W spółce zaznaczają, że do 2025 r. chcą zarządzać co najmniej 1 GW mocy.