Finansowanie wysokiego ryzyka na świecie spadło w ub.r. o 35 proc., a owo spowolnienie szczególnie widoczne było w IV kwartale, gdy do start-upów popłynęło niecałe 66 mld dol., aż o 64 proc. mniej niż rok wcześniej – wskazują dane CB Insights.
Tąpnięcie w finansowaniu odczuły technologiczne spółki od Chin, po Europę Zachodnią, ale to w USA trend był szczególnie bolesny – fundusze venture capital w 2022 r. zainwestowały tam o 37 proc. mniej pieniędzy niż w 2021 r.
Globalnie w IV kwartale powstało ledwie 19 jednorożców (o 86 proc. mniej niż rok wcześniej). Analitycy nie mają wątpliwości, że 2023 r. nie poprawi klimatu i zapowiadają, że masowo będzie ubywać członków prestiżowego grona spółek o wycenie ponad 1 mld dol. „W br. rundy spadkowe staną się normą, bo firmy VC i inwestorzy chcą sprowadzić wyceny z powrotem na ziemię” – prognozują eksperci cytowani przez serwis TechCrunch.
Będą bankructwa?
Globalna zapaść w finansowaniu młodych, innowacyjnych spółek odbija się również na rodzimym rynku, choć – jak wynika z ostatniego raportu PFR – nie ma mowy o spadkach (udało się utrzymać poziom inwestycji z 2022 r.). Dynamika branży skurczyła się jednak do zera. Wielu analityków twierdzi, że hamowanie nad Wisłę dotrze z opóźnieniem. Borys Musielak, prezes funduszu SMOK VC, spodziewa się dużej liczby bankructw i dalszego urynkowienia wycen. – Rok 2023 będzie prawdopodobnie czasem prawdy dla wielu start-upów – dodaje.
Jednak wcale scenariusz nie musi być aż tak czarny. Ograniczenie mocy kapitału prywatnego nie jest nad Wisłą aż tak bolesne, jak za oceanem. W naszym kraju wciąż kluczową rolę we wspieraniu innowacji odgrywają bowiem środki publiczne. A analitycy nie mają jednak wątpliwości, że pozostaną one znaczącą częścią rynku VC w Polsce i wciąż będą stanowiły istotny napęd dla młodych spółek. Jak wskazuje Aleksander Mokrzycki, wiceprezes PFR Ventures, w br. na rynek trafią nowe środki publiczne, które wzmocnią ekosystem i pozwolą na dalszy rozwój funduszy VC.