– Potencjał rozwoju telemedycyny w skali globalnej jest bardzo duży, a rynek polski nie jest wyjątkiem – mówi Robert Kauf, ekspert Deloitte. W naszym kraju ten segment dopiero raczkuje. Postanowiliśmy sprawdzić, z jakimi barierami musi się zmagać.
Wykluczenie cyfrowe
Po pierwsze, Polacy mają niewielkie zaufanie do nowoczesnych urządzeń i zdalnego kontaktu z lekarzem. To nierozerwalnie łączy się z drugim problemem, czyli niewystarczającym poziomem cyfryzacji, szczególnie w grupie osób starszych, a to przecież do nich w dużej mierze kierowane są usługi telemedyczne. Pomóc mogłyby różnego rodzaju akcje edukacyjno-społeczne, uświadamiające, czym w istocie jest telemedycyna. Problemem są też opóźnienia w realizacji projektów z zakresu e-zdrowia. Te usługi nadal nie działają, mimo że do końca 2015 r. wydano na nie aż 480 mln zł.
– Wykorzystanie postaci elektronicznej dokumentów medycznych ma kluczowe znaczenie dla sprawnego udzielania świadczeń telemedycznych – podkreśla Anna Rulkiewicz, prezes grupy Lux Med. Ocenia jednocześnie, że mimo rozmaitych przeszkód perspektywy rozwoju telemedycyny w Polsce są obiecujące.
Trzeba przekonać NFZ
Trzecią barierą jest ograniczony zakres finansowania nowych usług medycznych przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
– Podjęte decyzje o finansowaniu jedynie telekonsultacji kardiologicznych i geriatrycznych B2B nie znalazły szerszego zastosowania – komentuje Adam Rozwadowski, prezes Enel-Medu. Dodaje, że istniejące aplikacje w zakresie telekonsultacji, telemonitoringu czynności życiowych czy teleopieki realizowane są obecnie w większym zakresie przez podmioty prywatne na zasadach komercyjnych.