– Produkujemy zautomatyzowane roboty wykonujące misje autonomicznie na lądzie, w powietrzu i pod wodą. Nazwaliśmy je dronoidami. Urządzenie ma funkcjonować samodzielnie, gdzie nie jest potrzebny wyszkolony operator – tłumaczył.
Dlaczego dronoidy? – Dronami dzisiaj nazywamy zabawki jak i amerykańskie Predatory strzelające rakietami. Jak można używać tej samej nazwy do zupełnie różnych urządzeń? – pytał Huczała.
Huczała zaznaczył, że obecnie najbardziej popularne drony to latające kamery. – Ten rynek będzie się zwiększał – ocenił.
Grupa Spartaqs składa się z kilku firm, ale firma matka jest biurem konstrukcyjnym. Zajmuje się realizowaniem projektów własnych i zleconych. – Nasze drony są przygotowane pod rynek służb niemundurowych. Ten rynek potrzebuje teraz dużo tego sprzętu. Chodzi o służby porządkowe, ochrony czy ratunkowe – tłumaczył.
Gość podkreślił, że nasze prawo jest najlepsze w Europie jeśli chodzi o drony i dostosowanie się do realiów. – Jesteśmy liderami na rynku. Czekamy na przepisy dotyczące „U-space” i to jest moment na boom. Kiedy miasta dostaną nad sobą przestrzeń do 150 metrów, wejdą w nią dronoidy i zacznie się boom na rynku – prognozował.