Alibaba, eBay czy Amazon? Nowe okno na świat polskich firm

Firmy, wykorzystując globalne platformy internetowe mogą docierać do klientów na całym świecie bez konieczności skomplikowanej rejestracji produktów. W ten sposób polskie marki kosmetyczne z sukcesem weszły na hermetyczny rynek chiński.

Publikacja: 12.08.2019 21:01

Alibaba, eBay czy Amazon? Nowe okno na świat polskich firm

Foto: Shutterstock

Wejść na rynek chiński jest bardzo trudno, wyzwaniem są kwestie kulturowe, przebicie się wśród lokalnych produktów. W internecie to prostsze, zwłaszcza gdy firma wystawia produkty w serwisie docierającym do setek milionów odbiorców, co na wejściu daje kredyt zaufania. Polskie firmy zaczynają z tej opcji korzystać.

CZYTAJ TAKŻE: Szef AliExpress: Dzięki blogerom będziemy Polakom kojarzyć się z modą

– Na rynku chińskim za pośrednictwem platformy Tmall.hk z dużymi sukcesami swoje produkty sprzedają m.in. Bell, Bielenda, Biogened (Dermedic), Paese Cosmetics, Verona Products Professional (Ingrid) i Ziaja – mówi Blanka Chmurzyńska-Brown, dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego. – Narzędzie to pozwala na osiągnięcie ogromnego wzrostu sprzedaży w bardzo krótkim czasie – dodaje.

""

cyfrowa.rp.pl

Jakiego? Tego firmy nie chcą podać, ale widać, że chińscy sprzedawcy otwierają się na ofertę z innych krajów. Na Tmall jest wiele europejskich marek, a znany u nas Ali-Express też wprowadza sprzedawców spoza Chin. – Prowadzimy projekt w czterech krajach: Włoszech, Hiszpanii, Rosji i Turcji. W jego ramach firmy mogą za naszym pośrednictwem docierać z ofertą do klientów – mówi Wang Mingqiang, dyrektor generalny AliExpress.

CZYTAJ TAKŻE: Andrzej Krakowiak: Wielki rynek o jeden klik

Zarówno Tmall, jak i AliExpress należą do grupy Alibaba, chińskiego giganta e-handlu, który chce mocniej zaistnieć na innych rynkach. W zderzeniu z nim poległ choćby Amazon, który zamknął część operacji w Chinach.

Jak wynika z danych Gemiusa, już 26 proc. polskich internautów dokonało zakupu w zagranicznym sklepie internetowym

– Chiński rynek kosmetyczny jest hermetyczny. Zaistnienie w tradycyjnych sklepach wymaga rejestracji produktu, co trwa od ośmiu miesięcy do dwóch lat, a ponadto przeprowadzenia zakazanych w UE testów na zwierzętach – mówi Andrzej Juchniewicz, szef biura handlowego PAIH w Szanghaju. – Alternatywą jest wejście na rynek online. Dzięki temu można importować produkty legalnie, płacąc cło, ale nie rejestrując firmy ani produktów w Chinach. Nie ma też konieczności testów na zwierzętach, co jest istotne dla europejskich marek – dodaje.

Polskie firmy korzystają też z innych platform, np. Amazona i eBay, dzięki którym docierają do USA i państw Unii. – Współpracuje z nami ponad 7,2 tys. firm z Polski, które rozwijają biznes dzięki naszym usługom – mówi Marta Rzetelska, rzecznik Amazon Poland.

CZYTAJ TAKŻE: Serwisy aukcyjne i marketplace polskim fenomenem

eBay podaje, że dziesięciu największych polskich sprzedawców, którzy weszli na platformę w 2018 r., miało ponad 2 mln euro obrotów, dwa razy więcej niż w 2017 r. Polskie marki, takie jak bieliźniane Le Petit Trou i Undress Code, ubraniowe Big Star, obuwnicze Gino Rossi czy Krosno (szkło), sprzedawane są też przez Zalando.

Kosmetyki jadą do Chin

Jak wynika z danych Gemiusa, już 26 proc. polskich internautów dokonało zakupu w zagranicznym sklepie internetowym. Było tylko kwestią czasu, by w ślad za konsumentami coraz chętniej kupującymi w zagranicznych e-sklepach ruszyli przedsiębiorcy, szukający nowych rynków zbytu.

– Polscy e-przedsiębiorcy będą coraz więcej towarów wysyłać za granicę, ale jednocześnie konkurencja wzrośnie na rodzimym rynku, bo coraz więcej firm z krajów ościennych, i nie tylko, uruchamia sklepy internetowe w lokalnych wersjach – mówi Joanna Pieńkowska-Olczak, country manager PayU w Polsce.

CZYTAJ TAKŻE: Wydatki internetowe Polaków szybko rosną. Ale jest problem

Coraz więcej polskich firm korzysta z globalnych platform, takich jak Alibaba, Amazon czy eBay. Ten rodzaj sprzedaży na całym świecie jest coraz popularniejszy, platformy gwarantują bowiem ogromny ruch internautów, a nowy samodzielny sklep internetowy sam musi o niego zadbać. Pośrednik oczywiście kosztuje – platformy pobierają prowizje od sprzedaży, liczą sobie też za dodatkowe usługi, ale wiele firm uznaje, że warto.

Właśnie tak polskie marki kosmetyczne przebijają się na bardzo trudnym rynku chińskim. Władze też próbują firmom w takich projektach pomagać. – Wspieramy polskie firmy w kontaktach z partnerami sektora crossborder e-commerce, platformami oraz firmami brand management działającymi na chińskim rynku – mówi Andrzej Juchniewicz, szef biura handlowego Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH) w Szanghaju.

CZYTAJ TAKŻE: Europa drży przed chińskim Alibabą. Będą protesty

Przyszłość ma należeć do platform internetowych pośredników, a według szacunków już w 2020 r. platformy marketplace będą przynosiły blisko 40 proc. sprzedaży na globalnym rynku e-commerce.

– Marketplace działający w realiach lokalnych, dzięki dużej liczbie odwiedzających go konsumentów, to kolejne transakcje dla naszego sklepu – mówi Zbigniew Nowicki, przewodniczący rady Izby Gospodarki Elektronicznej. – Najlepszym przykładem na naszym rynku jest Allegro, gdzie wiele małych sklepów wykorzystuje tę platformę jako dodatkowy kanał sprzedaży. Platformy te udostępniają podłączonym sklepom kompletną obsługę, łącznie z rozliczeniem sprzedaży, przechowywaniem produktów w magazynie, konfekcjonowaniem, wysyłką oraz obsługą procesu dostawy – dodaje.

Firmy prowadzące takie usługi mocno inwestują w ich rozwój. – Oferujemy bogaty pakiet narzędzi marketingowych, jak również program Fulfillment by Amazon (FBA), w ramach którego zapewniamy pełną obsługę logistyczną. Wystarczy, że przedsiębiorca dostarczy produkty do jednego z naszych centrów, a my zajmujemy się resztą: przechowywaniem, wysyłką i obsługą klienta. Wiele firm wybiera tę właśnie opcję, korzystając z najnowszych technologii i know-how Amazon – mówi Marta Rzetelska, rzecznik Amazon Poland.

Miliony konsumentów

– Atrakcyjność platform sprzedaży typu marketplace wynika także z nieograniczonego dostępu do szerokiego grona konsumentów. Za pośrednictwem platformy eBay polscy sprzedawcy mają możliwość dotarcia do 182 mln kupujących na całym świecie – podaje biuro prasowe eBaya. – Nie bez znaczenia jest także wygoda użytkowania, która jest istotna nie tylko dla początkujących przedsiębiorców: sprzedawcy zyskują dostęp do kanału sprzedaży bez konieczności zakładania e-sklepu – dodaje.

CZYTAJ TAKŻE: Internet wykańcza znane marki odzieżowe

W 2018 r. polscy sprzedawcy z eBaya podwoili liczbę oferowanych produktów wystawionych na platformie do blisko 8 mln. Debiutujący w 2018 r. sprzedawcy najchętniej wystawiali akcesoria dla domu i ogrodu, części samochodowe oraz modę i elektronikę. W sumie wystawili na eBayu 780 tys. przedmiotów.

Polskie marki mogą też docierać do nowych klientów przez Zalando, czołowy sklep branży odzieżowej w Europie. – Już teraz na naszej platformie można kupić produkty polskich marek bieliźnianych Le Petit Trou i Undress Code. W naszej ofercie Beauty znaleźć też można artykuły rodzimego brandu Glov słynącego z wysokiej jakości akcesoriów kosmetycznych – podaje biuro prasowe Zalando. – Dodatkowo polskie marki występują okresowo w sprzedaży również na Zalando Lounge, m.in. Big Star, Gino Rossi, Nife, Dodo, Krosno, Femi Stories i Top Secret. Planujemy dodać do sprzedaży więcej polskich marek w przyszłości – dodaje.

Model ten ma oczywiście także wady, do tego większość polskich sprzedawców nadal boi się rynków zagranicznych i skupia na krajowym. – Dwie trzecie sklepów korzystających z naszego oprogramowania sprzedaje też za pośrednictwem kanałów typu marketplace, choć większość z nich obecna jest głównie na serwisie Allegro i na portalach ogłoszeniowych typu OLX – mówi Artur Halik, szef sprzedaży w formie Shoper.

CZYTAJ TAKŻE: Człowiek, który pokonał Amazona

Jak wynika z badania sprzedawców, 7 proc. z nich wskazało, że działa też w serwisie eBay, a 2 proc. wystawia swoje produkty na Amazonie. – Choć internet nie ma granic, to sprzedaż zagraniczna wciąż okazuje się problematyczna dla małych i średnich graczy. Podstawowa przeszkoda w ekspansji to uruchomienie popularnych za granicą metod wysyłki i płatności – dodaje Halik. Podkreśla, że ta druga bariera może za moment zniknąć dzięki płatnościom Google Pay, które są wygodnym ogólnoświatowym standardem, od kilku dni dostępnym dla sprzedawców na platformie Shoper.

– 14 proc. właścicieli sklepów deklarowało, że spróbuje w tym roku ekspansji zagranicznej. Poza dostosowaniem logistyki i płatności zostaje im „tylko” przetłumaczenie zawartości na inny język, przygotowanie nowego regulaminu oraz działania reklamowe za granicą, dlatego podejrzewamy, że mogą zaczynać od sprzedaży na marketplace’ach, by z ich pomocą wybadać inne rynki – mówi Artur Halik.

Wejść na rynek chiński jest bardzo trudno, wyzwaniem są kwestie kulturowe, przebicie się wśród lokalnych produktów. W internecie to prostsze, zwłaszcza gdy firma wystawia produkty w serwisie docierającym do setek milionów odbiorców, co na wejściu daje kredyt zaufania. Polskie firmy zaczynają z tej opcji korzystać.

CZYTAJ TAKŻE: Szef AliExpress: Dzięki blogerom będziemy Polakom kojarzyć się z modą

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes Ludzie Startupy
Latające taksówki elektryczne polecą znad Wisły? Polska firma chce zbudować fabrykę
Biznes Ludzie Startupy
Dostarczą dania o połowę tańsze. Polskie start-upy łączą siły, by ratować żywność
Biznes Ludzie Startupy
Polska sztuczna inteligencja ma wesprzeć kulejącą amerykańską edukację
Biznes Ludzie Startupy
Estońska bestia zamierza zadomowić się nad Wisłą. Duża zmiana w car-sharingu
Biznes Ludzie Startupy
Polski wynalazek odmieni ogrody. Powstrzymuje chwasty i chroni nasiona