Chińska organizacja zrzeszająca kina szacuje, że nawet 40 proc. kin w Państwie Środka może zniknąć wskutek efektów epidemii COVID-19. Obostrzenia ograniczające dostęp do wielu usług dotyczył kin dłużej niż wielu innych. Chiński rząd w końcu pozwolił otworzyć kina w niektórych częściach kraju, jednak z ograniczeniami dotyczącymi liczby widzów. Wpływ epidemii widać znacząco we wpływach kin – małe kina w I kwartale 2020 roku miały wpływy na poziomie 10 procent wpływów z analogicznego okresu 2019 roku.
CZYTAJ TAKŻE: Kino sprawdzi, czy mieszkacie razem. W sobotę pierwsi widzowie
Powodem nie jest jednak tylko lęk przed koronawirusem, gdyż nie tylko on wpływa na mniejszą ochotę Chińczyków na kinowe wrażenia. Okres zamknięcia w domach zmienił też nawyki chińskich widzów, którzy masowo odkryli serwisy z wideo na żądanie. Dla kin największym wyzwaniem nie będzie jednak lęk przed chorobą, ale właśnie zmiana przyzwyczajeń oraz konkurencja cenowa. Na rynku w Państwie Środka obecne są miejscowe platformy VOD – Iqiyi, Youkou czy Tencent Video, do których dostęp kosztuje od równowartości 2 dolarów miesięcznie za najbardziej podstawowy pakiet. Tymczasem bilety kinowe najczęściej kosztują od równowartości 20 dolarów za osobę.
– Pomijając strach przed złapaniem COVID-19, konsumenci nie wrócą do kin w najbliższym czasie skoro cyfrowe oferty są tak dobre i tanie – twierdzi Shaun Rein z China Market Research Group w rozmowie z BBC.
Chińskie serwisy VOD mogą pozwolić sobie na tak niskie ceny subskrypcji, gdyż należą do gigantów rynku internetowego takich, jak Alibaba, Baidu czy Tencent, którzy są w stanie dokładać do interesu przez dłuższy czas. Dodatkowym ciosem dla kin może być sytuacja, w której producenci filmowi przekierują premiery od razu na rynek cyfrowy – jednak analityk spodziewa się przy tym dodatkowych opłat za oglądanie premier. Nim to jednak nastąpi, producenci filmowi muszą wrócić do pracy, co na razie idzie powoli na całym świecie, nie tylko w Chinach.