Większość mieszkańców Ziemi, zwłaszcza w bogatszych regionach, ma pełne szuflady i szafy starych sprzętów elektronicznych. Zegarki, aparaty cyfrowe, laptopy, tablety, telefony – wszystko to jest efektem tzw. planowanego starzenia się elektroniki, w połączeniu z ograniczoną liczbą opcji naprawy starszych urządzeń. CNN pisze, że to prawdziwe tsunami e-odpadów. I nie chodzi tylko o to, co ludzie trzymają w domach, ale także o to, co trafia na wysypiska na całym świecie.
„Ludzie oczekują, że będą dostawać nowy komputer co trzy lub cztery lata, a nowy telefon co dwa lata” – powiedział Jim Puckett, dyrektor wykonawczy Basel Action Network z siedzibą w Seattle, organizacji nadzorującej e-odpady. – To góra, która cały czas rośnie – dodał w rozmowie z CNN. A polityka firm technologicznych, która nie zakłada, że sprzęt należy naprawiać, lecz wyrzucać i kupować nowy, jest paliwem napędowym tego zjawiska.
Najnowsze dane ONZ wskazują, że w 2019 r. świat wytworzył aż 53,6 mln ton e-odpadów, z czego tylko 17,4 proc. zostało poddanych recyklingowi. Ciężar szkód związanych z e-odpadami często spada na kraje rozwijające się. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska szacuje, że „nieokreślona ilość zużytej elektroniki jest wysyłana z USA i innych krajów rozwiniętych do krajów rozwijających się, które nie są w stanie tego zablokować lub odpowiednio obchodzić się z tymi materiałami”.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzegła w zeszłym roku, że usuwanie i przetwarzanie gwałtownie rosnącej ilości e-odpadów może powodować szereg „niekorzystnych skutków zdrowotnych dla dzieci”, w tym zmiany w czynności płuc, uszkodzenie DNA i zwiększone ryzyko chorób przewlekłych, jak rak i choroby układu krążenia, w dorosłym życiu.
Czytaj więcej
Zgodnie z podpisanym dzisiaj porozumieniem w Europarlamencie wszystkie smartfony sprzedawane w UE – w tym iPhone'y Apple – do jesieni 2024 r. będą musiały być wyposażone w taki sam port do ładowania.