Jak informuje CNBC, sprzęt Apple tym razem ma otrzymać jedną z największych aktualizacji od lat. Chodzi o nowy port ładowania. Eksperci zauważają, że będzie to spora, ale i korzystna dla użytkowników zmiana. Dotąd bowiem iPhone korzystał z własnego, zastrzeżonego złącza – Lightning. To sprawiało, że – aby podłączyć pod telefon ładowarkę lub jakikolwiek inny kabel – należało kupić osprzęt dedykowany temu konkretnemu smartfonowi. Na czym, bez wątpienia Apple, świetnie zarabiał.

Czytaj więcej

Sprzedaż smartfonów w kryzysie. Porażka iPhone`ów, tajemniczy wygrany z Chin

Teraz port Lightning, który na rynku zadebiutował 11 lat temu, zastąpi popularne rozwiązanie, z którego korzysta większość posiadaczy telefonów komórkowych – złącze USB-C. Nie ma wątpliwości, że ten ruch koncernu z Cupertino w Kalifornii, został wymuszony przez Brukselę. Unia Europejska od lat naciskała na ujednolicenie standardu dla ładowarek urządzeń mobilnych. Choć Apple długo się opierał to widać, że wreszcie, bojąc się kłopotów ze sprzedażą iPhone’ów w UE, wreszcie uległ. Zresztą potwierdził to Greg Joswiak, wiceprezes Apple ds. marketingu. – Apple będzie przestrzegać przepisów Unii Europejskiej, które wymagają, aby urządzenia elektroniczne były wyposażone w ładowanie USB-C – zaznaczył, cytowany przez CNBC.

Jednak Apple wciąż oficjalnie nie przyznał, że to już iPhone 15 zyska port USB-C (unijne regulacje wymuszą posiadanie takiego złącza w nowych sprzętach dopiero od 2024 r.). Analitycy sądzą, że ta rewolucyjna zmiana jest jednak pożądana przez rynek – użytkownicy iPhonów zyskają możliwość pożyczenia ładowarki od posiadaczy telefonów z Androidem, a także będą mieli dostęp do szybszych prędkości ładowania niż dotychczas.