Inwestorom wyraźnie nie spodobał się skierowany do nich list Tima Cooka, prezesa Apple. Ogłosił on, że jego spółka spodziewa się wypracowania w pierwszym kwartale 84 mld dol. przychodu, gdy wcześniejsze prognozy mówiły o przychodzie wynoszącym od 89 mld do 93 mld dol. Wśród przyczyn cięcia prognoz wymienił on m.in. spowolnienie gospodarcze w Chinach i gorszą od spodziewanej sprzedaż iPhonów. To pierwsze tego typu ostrzeżenie wynikowe tej spółki od 2002 r.
Ponadto negatywny wpływ na obroty koncernu miały m.in.: wydłużający się cykl życia iPhone’ów, zmiana czasu premier wobec 2017 r., czy drogi dolar, który podnosi ceny sprzętu dla nabywców spoza USA.
Nie pomógł wzrost w IV kwartale 2018 roku sprzedaży komputerów i tabletów, a zegarków Apple Watch i słuchawek Air Pods aż o połowę (na urządzeniach poza iPhone’ami, sprzedaż w ujęciu wartościowym wzrosła w sumie o 19 proc. w skali roku).
W efekcie wartość firmy spadła do 670 mld dol., o prawie 40 proc. w trzy miesiące. Apple nie jest już najbardziej wartościową spółką świata. Spadł na miejsce czwarte za Microsoftem, Amazonem i Alphabetem (Google).
CZYTAJ TAKŻE: Klienci mogą odwrócić się od Apple