Według Travel Market Report rynek internetowych rezerwacji podróży na świecie będzie wart w 2026 roku ponad 765 mld dolarów. To bardzo prawdopodobna prognoza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że tylko jedna, chociaż najpopularniejsza, strona rezerwacyjna Booking.com miała w 2018 roku 428 mln odsłon miesięcznie.
Po latach walki o rynek rezerwacji online prym wiodą trzy międzynarodowe grupy: Booking Holdings (Booking.com, Priceline, Kayak, Agoda), Expedia Group (Expedia, Hotels.com, HomeAway, Trivago) i TripAdvisor (TripAdvisor, HouseTrip, Oyster). Na polskim rynku największą turystyczną firmą internetową są Travelplanet.pl (5 mln odsłon), Booking.com (2,5 mln) i wakacje.pl. Ale bardzo szybko popularność zyskuje krajowy Travelist, który ma ok. 2 mln odsłon miesięcznie.
CZYTAJ TAKŻE: Urlop z Airbnb i kamerą ukrytą w czujniku dymu
Nadal jednak internetowe rezerwacje stanowią niewielki ułamek światowego rynku turystycznego, który łącznie z wydatkami na restauracje, rozrywkę, przeloty i zakwaterowanie sięgnął w ubiegłym roku kwoty 8,8 bln dolarów. Wartość polskiego rynku podróży kupowanych w internecie jest wyceniana na 16–20 mld złotych rocznie.
Co podpowie smartfon
Rynek rezerwacji online zwiększa się w tempie ok. 12 proc. rocznie i ten wzrost przyspieszył wyraźnie w latach 2017–2018, kiedy emitenci kart kredytowych zapewnili większe bezpieczeństwo płatności w sieci, a rezerwację można równie łatwo zrobić, jak i odwołać, nie ponosząc przy tym dodatkowych kosztów. Chociaż oczywiście mogą się zdarzyć niespodzianki, w postaci szybkiego pobrania pieniędzy z karty, która miała tylko zagwarantować płatność np. w hotelu. Dlatego trzeba bardzo uważnie czytać informacje o wszystkich warunkach oferty.