Sprawa zadośćuczynienia pozostaje wciąż otwarta. Roszczenia tym razem zostały odrzucone, gdyż powód nie udowodnił, że zbieranie danych z telefonów poszkodowanych użytkowników spowodowało im jakiekolwiek straty. Eksperci nie wykluczają jednak, że w przyszłości – jeśli da się je wyliczyć – ruszą masowe procesy. Sędzia przyznał nawet, że gdy takie sprawy będą prowadzone indywidualnie, a nie  w formie pozwu zbiorowego, mają większe szanse powodzenia.

Czytaj więcej

Apple może pozostać ostatnim gigantem technologicznym z USA w Chinach

Proces zbiorowy użytkowników iPhone’ów względem Google zakończył się fiaskiem, bo – jak informuje BBC – „powód dochodził odszkodowania nie próbując wykazać, że firma Google wykorzystała dane osobowe każdej danej osoby w sposób bezprawny lub że osoba ta poniosła szkodę materialną”. Richard Lloyd, dyrektor federacji konsumentów Which?, która stoi za pozwem względem Google, twierdzi, że w latach 2011-2012 firma zbierała dane dotyczące zdrowia, pochodzenia etnicznego, seksualności i finansów użytkowników iPhone’ów (za pośrednictwem przeglądarki internetowej Apple Safari). I miało się to dziać nawet wówczas, gdy użytkownicy wybrali ustawienie prywatności. Lloyd domagał się odszkodowania w imieniu 4,4 mln poszkodowanych.

Sprawa w sądach toczyła się o 2017 r. przechodząc przez wszelkie możliwe instancje. To jednak tylko pyrrusowe zwycięstwo Google. Jim Killock, dyrektor wykonawczy Open Rights Group, powiedział BBC, że trzeba doprowadzić do rozwiązania, w którym ludzie będą mogli skutecznie dochodzić zadośćuczynienia w przypadku masowych naruszeń danych.