Do wdrożenia takiego modelu opodatkowania serwisów oferujących wideo na żądanie (VoD) szykuje się właśnie Szwajcaria. To kolejny po Polsce, Francji, Portugalii oraz Danii kraj, który chce, by streamingowi giganci inwestowali część swoich dochodów na lokalnym rynku, w tamtejszą produkcję filmową. Przygotowano już projekt ustawy, który zakłada wprowadzenie opłaty sięgającej 4 proc. od dochodów takich platform, jak np. Netflix, Amazon, czy Apple. Teraz nowe prawo zostanie poddane pod ogólnokrajowe referendum (wśród znajdujących się tam zapisów znalazł się także paragraf obligujący platformy do takiej konstrukcji biblioteki filmów, by 30 proc. tytułów stanowiły te wyprodukowane w Europie).

W Polsce „lex Netflix” obowiązuje od 2020 r. Przepisy wprowadzone za sprawą tzw. Tarczy Antykryzysowej 3.0 są jednak bardzo liberalnym podejściem. Na tle innych krajów Europy, które wdrożyły już „podatek od Netflixa”, nad Wisłą obowiązuje bowiem najniższa stawka. Opłata audiowizualna na rzecz Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF), którą zostały objęte serwisy streamingowe, sięga bowiem 1,5 proc. od przychodów lub od wpływów reklamowych. Na innych rynkach to 4-5 proc.

Czytaj więcej

Netflix ma problem. Największy konkurent wchodzi do Polski z niższą ceną

Nad Wisłą do uiszczania takiej daniny zobowiązani są, poza serwisami jak Netflix, Amazon Prime Video, czy Apple+, także platformy CDA, Ipla (należąca do Polsatu), czy Player.pl (należący do TVN-u). W sumie na liście jest 19 podmiotów. W ub. r. do PISF z tego tytułu trafiło 23,8 mln zł. W samym IV kwartale 2021 r. firmy oferujące wideo na żądanie wpłaciły 7 mln zł (rok wcześniej 4,9 mln zł). Wiele wskazuje na to, że teraz wpływy ze składek serwisów VoD będą jeszcze wyższe. Na polski rynek wchodzi bowiem kolejny gracz – Disney+.

Z najnowszych danych PISF wynika, iż w I kwartale br. serwisy streamingowe zasiliły tę instytucję kwotą 7,6 mln zł. To oznacza, że składki na tę opłatę audiowizualną wskoczyły rok do roku aż o 54 proc.`