Przeprowadzone w weekend w USA badanie dla grupy finansowej Jefferies jasno wskazuje, że aż 62 proc. ankietowanych obecnie korzystających z dzielenia się hasłami stwierdziło, że przestanie korzystać z usług serwisu Netflix, jeśli plan walki z takim procederem wejdzie w życie.
Z badania wynika, że w przypadku wprowadzenia nowych zasad przez firmę, 16 proc. obecnie korzystających z haseł innych osób zaczęłoby płacić, zaś 12 proc. skorzystałoby z opcji dostępu do serwisu w tańszej opcji z reklamami. Własne i nowe konto z pełnymi opłatami uruchomiłby co dziesiąty. Z kolei w przypadku rezygnacji z usług ankietowani wskazują na możliwość przejścia do konkurencji. 42 proc. wskazało jako alternatywę Amazon Prime, 35 proc. Hulu, 26 proc. Disney+, a 20 proc. HBO Max.
Czytaj więcej
Gigant streamingowy twierdzi, że nowe zasady udostępniania konta zostały niedawno opublikowane przez pomyłkę i firma nie ma takich planów jak dodatkowe opłaty czy weryfikacja.
1 lutego Netflix, jak twierdzi, przypadkowo, opublikował na stronie internetowej w centrum wsparcia użytkowników plan rozprawy z praktyką współdzielenia konta. Nowe zasady zakładały, że konta będzie można nadal udostępniać, ale tylko w ramach jednego gospodarstwa domowego. Netflix sprawdzałby to jednak, trzeba byłoby zalogować się do głównej sieci Wi-Fi (np. w domu) raz na 31 dni – musiałaby to robić każda osoba korzystająca z danego konta.
Netflix poinformował wówczas, że będzie powiadamiał użytkowników, którzy próbują zalogować się na swoje konto w innym miejscu, aby zamiast tego założyli własne konto i zablokuje im dostęp, dopóki tego nie zrobią.
Andrew Uerkwitz z Jefferies postrzega trudny moment jako okazję dla koncernu do przekształcenia obecnych dzielących się hasłami w płacących klientów. Netflix szacuje, że około 100 milionów gospodarstw domowych ogląda jego treści bez własnego konta. Dlatego, jeśli nawet ułamek zostanie subskrybentami –to firma i tak na tym powinna zyskać.
Testy opłat za korzystanie z haseł innych osób na poziomie 2-3 dol. miesięcznie trwają w Ameryce Południowej. W przeciwieństwie mieszkańców USA użytkownicy m.in. w Chile czy Peru mają się do nich odnosić bardzo pozytywnie.