Algorytmy amerykańskiej firmy pozwalają projektować grafiki z udziałem wszystkich znanych postaci sceny politycznej, czy rozrywkowej. Prawie wszystkich. Midjourney wdrożyło bowiem swoisty zakaz dworowania i tworzenia fałszywych obrazów z udziałem głowy jednego z państw. I nie chodzi o Władimira Putina. Pod naciskami Pekinu amerykańska firma zdecydowała się zablokować możliwość generowania przez AI grafik przedstawiających przewodniczącego Komunistycznej Partii Chin.
Jeszcze bardziej zdumiewające niż zgoda na chińskie żądania jest jednak tłumaczenie Davida Holza, założyciela Midjourney. Szef popularnej aplikacji stwierdził, że dworowanie z Xi Jinping jest niewskazane, a „satyra polityczna w Chinach to tabu”. – Ludzie „trollujący” Chiny za pomocą naszego systemu nikomu nie pomagają – oznajmił Holz. I dodał, że takie żarty są „nie w porządku”.
Czytaj więcej
Przedstawiciele polskiego rządu sugerują, iż zakaz dla konwersacyjnego bota, wydany przez włoskich urzędników, to błąd. - Należy regulować sztuczną inteligencję, tak by UE nie straciła konkurencyjności – przekonują eksperci i start-upy.
Nie wyjaśnił jednak, dlaczego dotyczy to tylko Xi Jinpinga. Nic dziwnego, że w sieci po tym oświadczeniu zawrzało, a na Midjourney wylało się wiele oskarżeń o uleganie Pekinowi. Sam Holz nie ukrywał, że ważył się los aplikacji w Chinach. Przyznał, że firma przedkłada dostępność swojego narzędzia w tym kraju nad możliwości tworzenia przez użytkowników politycznych memów. Niepokoi w tym kontekście, że firma z San Francisco ma moc decydowania, który przywódca lub osobowość będzie uwolniona od tzw. deepfake’ów.
Czytaj więcej
Akcje spółki Meituan, będącej potentatem na chińskim rynku dostaw gotowych posiłków zamawianych przez internet, straciły od 26 kwietnia blisko 20 proc., a jej kapitalizacja spadła o ponad 40 mld dolarów. To reakcja inwestorów na dochodzenia regulatorów z Chin.