Oficjalnie koncern nie ustosunkował się do tego kontrowersyjnego ruchu, ale mówi się, że chodzi o wcześniejsze chłodne przyjęcie konkurencyjnego ChatGPT firmy OpenAI przez regulatorów oraz wspólnotowe przepisy, które mogą utrudniać gigantowi swobodne wdrażanie bota. Z naszych źródeł wynika, że unijne rynki znajdą się na celowniku Google w drugim rzucie. W sumie w kolejnym etapie, który nie wiadomo jednak kiedy nastąpi, ma chodzić o 40 krajów. Jak udało się nam usłyszeć od osób zaznajomionych z problemem, 180 krajów, które jako pierwsze (nie licząc USA, gdzie bot już działa) otrzymają Barda, będą mogły z niego korzystać wyłącznie w języku angielskim, ewentualnie w wersjach koreańskiej lub japońskiej.

Czytaj więcej

„Ojciec chrzestny" sztucznej inteligencji ostrzega: „może zniszczyć ludzkość”

Tymczasem pozostałe kraje z UE mogą dostać asystenta AI we własnym języku. W całej sprawie nie musi być więc drugiego dna. Zagraniczne media wskazują jednak, że za decyzją Google kryje się obawa o podejście Brukseli do rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji. Serwis TNW pisze, że koncern najprawdopodobniej „czeka na sfinalizowanie długo oczekiwanej unijnej ustawy”, nim wprowadzi do UE swojego Barda. Chodzi o tzw. AI Act, pakiet regulacji, które mają stworzyć ramy dla rozwoju sztucznej inteligencji w tej części świata. Wiodące komisje Parlamentu Europejskiego zatwierdziły już projekt przepisów, a wstępny termin przyjęcia AI Act na posiedzeniu plenarnym zaplanowano na 14 czerwca. W Google jednak nie potwierdzają. Branżowy portal 9to5Google cytuje natomiast przedstawiciela koncernu, który przyznaje, że firma będzie „stopniowo rozszerzać działalność na kolejne kraje w sposób zgodny z lokalnymi przepisami”.

UE nie jest jedynym regionem, gdzie bot Google’a nie pojawił się w pierwszym rzucie. Na liście brakuje również Kanady. Dziennikarze za oceanem, nie mogąc dowiedzieć się w koncernie, co stoi za wstrzymaniem wejścia na niektóre rynki, spytali o to wprost samego Barda. Chatbot był bardziej rozmowy i przyznał, że wszystko rozbija się o RODO, a więc przepisy o ochronie danych osobowych.