W USA wybuchła prawdziwa polityczna burza, po tym jak sfabrykowane nagranie audio prezydenta USA Joe Bidena pojawiło się w weekend. Głos spreparowany tak, aby brzmiał jak Biden, nalegał, aby wyborcy w New Hampshire nie oddawali głosów we wtorkowych prawyborach Demokratów. - Zachowaj swój głos na listopadowe wybory – brzmiała wiadomość telefoniczna, o której pisze Bloomberg. W nagraniu wykorzystano nawet jedno z charakterystycznych sformułowań Bidena: „Co za banda głupców”.
Czytaj więcej
Rok podwójnych wyborów będzie sprzyjał zmasowanym atakom na słabo zabezpieczone instytucje samorządowe oraz aktom dezinformacji z wykorzystaniem tzw. deepfake'ów – przekonują eksperci.
W rzeczywistości prezydenta nie ma na karcie do głosowania w wyścigu o fotel prezydenta w prawyborach w New Hampshire, a głosowanie nie uniemożliwia obywatelom wzięcia udziału w listopadowych wyborach.
Moment politycznego deepfake
Wielu ekspertów ostrzegało, że w tym roku do celów politycznych zostaną wykorzystane nowe narzędzia dezinformacji wygenerowane dzięki sztucznej inteligencji treści wideo i obrazów. Zwłaszcza niepokojące są te audio, ponieważ są łatwe w edycji, tanie w produkcji i szczególnie trudne do wyśledzenia. Naukowcy twierdzą, że jeśli połączysz przekonującą wiadomość telefoniczną z bazą danych rejestracji wyborców, wówczas mamy polityczną broń, z którą nie poradzą sobie nawet najbardziej zaawansowane systemy wyborcze.
- Nadszedł moment politycznego deepfake – powiedział Robert Weissman, prezes think tanku Public Citizen. Wezwał rząd władzą ustawodawczą do wprowadzenia zabezpieczeń przed fałszywymi nagraniami audio i wideo, aby zapobiec chaosowi wyborczemu.