Rakieta wystartowała z powodzeniem w 65-minutową misję. Właściwy statek sprawnie oddzielił się od boostera po trzech minutach i kontynuował lot na wysokości 200 km, osiągając prędkość orbitalną ok. 28 tys. km/h, a potem wchodząc znów w atmosferę nad Oceanem Indyjskim, do którego spadł.
Podczas lotu należący do Elona Muska SpaceX, operator rakiety, zbadał m.in. „otwieranie i zamykanie drzwi luku ładunkowego (posłuży w przyszłości do wypuszczania satelitów np. Starlink) i przeprowadził „demonstrację transferu paliwa”. Miał też sprawdzić działanie silników raptor w samym statku, ale ostatecznie z tego zrezygnowano.
Czytaj więcej
Starship ruszył w przestrzeń kosmiczną w ramach lotu testowego. Osiągnął blisko 150 km, ale nie dotarł na orbitę. To kolejna nieudana próba, rakiety, która ma w przyszłości zabierać ludzi na Księżyc i Marsa.
Choć SpaceX poinformował o wielkim sukcesie, nie wszystko poszło tak jak zaplanowano. Centrum straciło kontrolę nad statkiem w ostatniej fazie lotu, podobnie jak z boosterem, który uderzył w wody Zatoki Meksykańskiej „na twardo" i uległ zniszczeniu (zawiodły silniki).
„Gratuluję SpaceX udanego lotu testowego! Starship wzniósł się w niebo. Razem robimy wielkie postępy w programie Artemis, aby ludzkość powróciła na Księżyc – a następnie spojrzała w kierunku Marsa” – napisał na X administrator NASA Bill Nelson.