Więcej, niż wynosi produkcja elektryczności we Włoszech, zużywałyby rocznie w skali globu istniejące i będące w budowie centra danych, gdyby działały bez przerwy – wynika z obliczeń agencji Bloomberg. Takich ośrodków – zarówno funkcjonujących, jak i na różnych etapach powstawania – jest dzisiaj łącznie ponad 7 tys. i zużywają one 508 TWh energii. Choć to prawie dwukrotnie więcej niż jeszcze w 2025 r., to rozwój tej gałęzi gospodarki tylko będzie przyspieszał, a wraz z nim jej zapotrzebowanie na energię.
Polityka klimatyczna ucierpi przez AI
Już za dziesięć lat centra danych będą zużywały ponad 1580 TWh energii rocznie, czyli mniej więcej tyle, co cała gospodarka Indii, najludniejszego kraju na świecie, choć obecnie wciąż dopiero trzeciego wśród największych konsumentów prądu. Zapotrzebowanie na wielkie centra danych to wynik rozwoju sztucznej inteligencji (AI). Jak zauważają rozmówcy Bloomberga, to właśnie ona sprawia także, że praca istniejących ośrodków wymaga znacznie większego poboru mocy.
Czytaj więcej
Wygaszona po katastrofie elektrowni jądrowej w Fukushimie japońska elektrownia atomowa Kashiwazaki-Kariwa może znów zostać uruchomiona. Presję na powrót do energetyki jądrowej na rząd Japonii wywiera sytuacja na rynkach surowców energetycznych.
– Aby trenować modele AI i umożliwiać technologii wyciąganie wniosków na takim poziomie, który do niedawna był niedostępny, centra wymagają dostarczenia 10, a nawet 15 razy więcej energii – komentuje w rozmowie z Bloombergiem John Ketchum, prezes NextEra Energy, największego na świecie całkowicie prywatnego dewelopera farm wiatrowych i solarnych.
Jak przyznaje menedżer, w USA popyt na energię elektryczną wzrośnie w ciągu najbliższych dwóch dekad o 40 proc., choć w ciągu ostatnich 20 lat zwiększył się on zaledwie o 9 proc. Przyczyni się do tego wspierająca walkę ze zmianami klimatycznymi elektryfikacja oraz dodatkowe zapotrzebowanie ze strony przemysłu, jednak kluczowym czynnikiem będą pączkujące centra danych.