Jest rok 2006. Z Gwiezdnego Miasteczka pod Moskwą, gdzie przygotowują się astronauci, dzwoni w kosmos prezydent Putin. Rozmawia z Pawłem Winogradowem i Amerykaninem Jeffreyem Williamsem, kosmonautami pracującymi na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. – Jest mi niezwykle miło, że przedstawiciele dwóch największych państw związanych z podbojem kosmosu pracują razem na jednej stacji – mówi rosyjski prezydent. I otrzymuje niecodzienną propozycję. – Pływał pan na okręcie podwodnym, latał pan bombowcem strategicznym, a na stacji orbitalnej jeszcze pan nie był – mówi Winogradow. I zaprasza Putina na stację. Prezydent odpowiada, że z przyjemnością tam poleci, „ale tylko na urlop”.
Od tego czasu zmieniło się wszystko. Wojna w Ukrainie doprowadziła do niemal całkowitego zerwania współpracy z Zachodem, a miejsce Rosji zajęły w kosmosie Chiny. Co więcej, kompleks kosmiczny, duma Rosji, pozbawiony kontraktów, części zamiennych, nowych technologii oraz pieniędzy znajduje się coraz bliżej stanu całkowitego rozkładu. A to przecież dla Rosjan – obok broni atomowej – podstawowy symbol statusu ich państwa jako światowego mocarstwa.
Marginalizacja Rosji przez Muska
Potężne problemy rosyjskiego przemysłu kosmicznego, który ze zmiennym szczęściem próbował przejąć pałeczkę po upadłym ZSRR, zaczęły się na długo przed agresją na Ukrainę. Podgryzać Rosjan zaczęła przede wszystkim firma Elona Muska SpaceX, tworząc konkurencyjne dla sojuzów rakiety Falcon 9. Te rakiety wielokrotnego użytku są w stanie wynosić ładunki na orbitę wielokrotnie taniej. Zdesperowani Rosjanie zaczęli nawet oskarżać Muska o dumping. Jego kosmiczna firma zwiększyła liczbę lotów do rekordowego poziomu, dostarczając w ubiegłym roku około 80 proc. wszystkich światowych ładunków na orbitę. Chiny dostarczyły w tym czasie 10 proc. ładunków, a reszta świata razem wzięta, czyli głównie takie kraje jak Rosja, Indie czy Japonia – pozostałe 10 proc. „Kiedy śmiały program Starship SpaceX zostanie uruchomiony, liczba ta przekroczy 99 proc. (udział w dostarczonych ładunkach na orbitę – red.)” – napisał w poście Elon Musk.
Czytaj więcej
Uszkodzony rosyjski satelita eksplodował, tworząc chmurę śmieci, która zmusiła astronautów na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej do schronienia się na statkach transportowych. Nie brakuje głosów, że mógł to być test nowej broni kosmicznej.
Nieco inaczej przedstawia się udział Rosji pod względem wystrzelenia rakiet nośnych, ale też jest dla niej dramatyczny. W ubiegłym roku Rosjanie wystrzelili tylko 19 takich rakiet, podczas gdy Amerykanie wysłali w kosmos 110 rakiet, a Chiny – 66. Pokazuje to marginalizację Rosji w tej branży. Amerykańskie wydatki na programy kosmiczne osiągnęły w 2022 roku 62 mld dol., czyli pięć razy więcej niż u wicelidera, czyli Chin. To już kwoty nieosiągalne dla Rosjan. Nie przeszkadza to Putinowi zapowiadać budowy w latach 2027–2033 załogowej stacji kosmicznej czy wzywać swój rząd do znalezienia funduszy na plan budowy statku kosmicznego o napędzie atomowym.