Bill Gates jeszcze przed premierą udzielił wywiadu serwisowi The Verge, w którym pochylił się nad kwestią obecnego boomu na AI. Mówił m.in. o tym, jak na co dzień korzysta z ChatGPT, by uzyskiwać odpowiedzi na pytania z różnych dziedzin, jak wykorzystuje bota do pomocy w pisaniu, czy podsumowywaniu spotkań, które odbywa online na Teamsach. Choć zachwalał chabota to nie chciał jednak odnieść się do potencjalnego zwiększenia zaangażowania finansowego Microsoftu w OpenAI, zasłaniając się tym, że dziś jest „tylko” doradcą koncernu, który stworzył.
Czy AI jest zagrożeniem? Bill Gates optymistą
Miliarder nieco bardziej wylewny był, gdy zapytano o zagrożenia związane z rozwojem sztucznej inteligencji, w tym przepowiednie zagłady. Jak się okazuje, Gates jest optymistą. Przekonuje, iż krótkoterminowo nie widzi niebezpieczeństw, a raczej szanse na wykorzystanie AI w pozytywny sposób. Zwłaszcza w obszarach takich jak zdrowie, czy edukacja. – Przez następną dekadę, dzięki AI, będziemy doświadczać zwiększonej produktywności w wielu obszarach, co jest dobrą wiadomością – tłumaczył.
Czytaj więcej
Koncern Billa Gatesa chce umocnić pozycję lidera w wyścigu na rynku sztucznej inteligencji, gdzie silną pozycję ma Google. Pomoże mu w tym Mustafa Suleyman, twórca DeepMind.
Co ciekawe, nie niepokoi go również rosnąca skala dezinformacji, która stała się udziałem AI. – Ludzie nie potrzebują AI do pisania szalonych rzeczy. Więc nie jestem pewien, czy poza tworzeniem materiałów deepfake, AI naprawdę coś zmienia w tej kwestii – wyjaśnia. – Powiedziałbym nawet, że gdy rozmawiamy o ograniczaniu dezinformacji, rola AI może być wręcz pozytywna – kontynuuje.
Czy należy ograniczać AI?
Bill Gates przyznał jednak, iż dezinformacja, jako taka, stanowi dziś ogromne wyzwanie. Jego zdaniem, aby rozwiązać ten problem, „młodsze pokolenie będzie musiało iść na kompromis między wolnością słowa a zagrożeniem dezinformacją”.