Misja rozpoczęła się około godz. 23 czasu polskiego. 120-metrowa rakieta, która składa się z dwóch elementów w pełni nadających się do ponownego użycia — pierwszego stopnia Super Heavy (tzw. booster) i statku kosmicznego – została wystrzelona z bazy firmy Starbase w pobliżu miejscowości Boca Chica w południowym Teksasie. Po raz pierwszy miała ładunek – pluszowego banana, jako wskaźnika braku grawitacji.
Szósty lot testowy Starshipa
Po kilku minutach od statku oddzieliła się rakieta nośna i rozpoczęła powrót do bazy. 70-metrowy booster nie został jednak złapany przez mechazillę, czyli przy użyciu gigantycznych metalowych ramion w kształcie pałeczek, jak podczas poprzedniego lotu testowego 13 października. Tym razem wylądował w Zatoce Meksykańskiej i tam się rozbił. Na razie nie wiadomo, dlaczego zmieniono miejsce lądowania.
Sam statek kontynuował lot i podjął udaną próbę odpalenia w przestrzeni kosmicznej jednego z sześciu silników Raptor. Miało to pokazać, że może wykonywać manewry potrzebne do bezpiecznego powrotu na Ziemię podczas misji orbitalnych. Po około godzinie misji wylądował w Oceanie Spokojnym, schodząc wcześniej na Ziemię pod ostrzejszym kontem i w bardziej ekstremalnych warunkach testując osłabione osłony termiczne (zdjęto 2 tys. aluminiowych płytek). Ta część misji zakończyła się całkowitym sukcesem.