„Wierzymy, że korzyści płynące z superinteligencji [superinteligentnej AI, przewyższającej możliwościami człowieka – red.] powinny być udostępnione światu w jak najszerszym zakresie” – napisał Zuckerberg w liście do akcjonariuszy. – „Jednak superinteligencja wywoła nowe problemy związane z bezpieczeństwem. Musimy rygorystycznie podchodzić do ograniczania tych zagrożeń i ostrożnie decydować, które elementy udostępniać jako open source.”
Open source traci na znaczeniu
To sformułowanie dotyczące open source jest kluczowe. Zuckerberg od dawna promował rodzinę otwartych modeli Llama, chcąc odróżnić się względem takich konkurentów jak OpenAI, xAI czy Google DeepMind. Celem Meta było tworzenie otwartych modeli AI, które byłyby równie dobre jak zamknięte – a nawet lepsze.
Słowa Zuckerberga wskazują na możliwą zmianę priorytetów: open source może przestać być domyślnym podejściem Meta dla najbardziej zaawansowanych modeli AI. Konkurenci Meta trzymają swoje modele zamknięte, bo pozwala im to lepiej kontrolować ich monetyzację. Zuckerberg zauważył w zeszłym roku, że biznes Meta nie opiera się na sprzedaży dostępu do modeli AI, więc „udostępnienie Llama nie podkopuje przychodów, stabilności ani możliwości inwestowania w badania – w przeciwieństwie do zamkniętych dostawców.” Meta zarabia przede wszystkim na reklamach internetowych.
Czytaj więcej
Mark Zuckerberg chce stworzyć zespół najlepszych ekspertów od sztucznej inteligencji. Właśnie prz...
Choć Meta udostępniła Llamę jako open source, by stać się „Androidem sztucznej inteligencji”, strategia ta jak dotąd nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Publiczne deklaracje Meta dotyczące otwartości pojawiły się zanim firma zaczęła odczuwać, że zostaje w tyle za konkurencją, a kierownictwo ogarnęła obsesja na punkcie dogonienia GPT-4, pracując nad Llama 3 – podaje TechCrunch.