Chiński gigant motoryzacyjny Xpeng, który mocno postawił na rozwój technologii latających samochodów, wierzy w świetlaną przyszłość tej branży. Prezes firmy He Xiaopeng ogłosił nawet, że w ciągu dwóch dekad sektor ten czeka tak duży boom, a rynek takich pojazdów będzie dwa razy większy niż tradycyjnych aut elektrycznych.
Xpeng wierzy w rynek latających samochodów
I Xpeng robi krok w kierunku zajęcia wiodącej pozycji na tym perspektywicznym rynku – potentat ogłosił właśnie, że przeznaczy w br. 3 mld juanów (ok. 413 mln dol.) na rozwój elektrycznych pojazdów pionowego startu i lądowania (eVTOL). Xpeng planuje uruchomić w 2026 r. fabrykę w Guangzhou, która będzie w stanie produkować 10 tys. latających samochodów rocznie. Xiaopeng wskazuje, że w dwudziestoletniej perspektywie globalna sprzedaż latających samochodów osiągnie imponujący pułap 2 bln dol., co przewyższa prognozy dla tradycyjnych aut elektrycznych.
Czytaj więcej
Polska szykuje się na latające skutery – nowe przepisy umożliwią poruszanie się takimi futurystyc...
Dziś branża tzw. niskopułapowych pojazdów latających stanowi ledwie 3-5 proc. rynku motoryzacyjnego pod względem liczby maszyn. Należy jednak podkreślić, że generuje ona aż 20 proc. jego wartości. A to już pokazuje olbrzymi potencjał drzemiący w tej technologii. Elektromobilność w Chinach rozwija się niezwykle szybko. W tym kraju sprzedano w ubiegłym roku 11 milionów pojazdów elektrycznych, o 40 proc. więcej niż rok wcześniej
Te firmy od elektrycznych powietrznych taxi zbankrutowały
Nie tylko Xpeng szuka takich innowacji w motoryzacji. Na latające samochody stawia choćby amerykański start-up Joby Aviation, który ostatnio nawiązał kooperację z Virgin Atlantic. Ich wspólny projekt ma polegać na uruchomieniu w Wielkiej Brytanii powietrznych usług taxi. Ale nie wszyscy dolecą do celu – przykładem może być historia dwóch niemieckich przedsiębiorstw: Lilium i Volocopter. W ubiegłym roku firmy te – pomimo ambitnych planów – musiały ogłosić upadłość.