O wielu branżach mówi się, że są polską specjalnością. Najczęściej jednak na wyrost. Ale z pewnością takie stwierdzenie ma uzasadnienie w przypadku produkcji gier komputerowych. „Wiedźmin” i inne polskie tytuły są naszym najlepszym towarem eksportowym.
W kraju działa już ponad trzysta studiów. Takie firmy jak CD Projekt, Techland czy 11 bit studios są świetnie znane globalnej społeczności graczy. Twórcy gier są także fenomenem na warszawskiej giełdzie. W takim ujęciu łączna wartość studiów wynosi kilkadziesiąt miliardów złotych.
CZYTAJ TAKŻE: Polskie gry odporne na koronawirusa
– Branża gier nieustannie się rozwija. Nie ma przesłanek, żeby sądzić, że trend ten się zmieni. Wręcz przeciwnie, widzimy dużo miejsca na wzrost – mówi Piotr Karbowski, prezes studia CreativeForge Games. – Każdy z krajów ma swoje unikalne nisze, np. na naszym rynku dobrze przyjmowane są gry strategiczne.
Radzą sobie w różnych dziedzinach
Praktyka pokazuje, że rodzime studia potrafią się odnaleźć w każdym segmencie rynku. CD Projekt przeniósł do świata gier opowieść o wiedźminie, bazującą na książkach Andrzeja Sapkowskiego, a teraz pracuje nad grą „Cyberpunk” utrzymaną w klimacie science fiction. Wrocławski Techland jest autorem kultowego horroru „Dying Light” o inwazji zombi. W tym roku wypuści na rynek drugą część. Z kolei 11 bit studios dostało się na światowe salony po premierze „This War of Mine”. Jest to gra inspirowana oblężeniem Sarajewa, opowiadająca o przetrwaniu w czasie wojny oglądanej, co ciekawe, z perspektywy cywila.