Opublikowane właśnie wyniki amerykańskiego game developera pokazują, że „Fortnite” to prawdziwa maszynka do zarabiania pieniędzy. Nie musi ona jednak wcale w 2019 r. działać tak sprawnie. A wszystko za sprawą chińskich władz, które zamierzają zakazać dystrybucji tej gry. Podobny los ma spotkać w Chinach konkurencyjną strzelarkę – „PUBG”. Tamtejszy Komitet ds. Oceny Etyki w Grach Online uważa bowiem, że te tytuły z gatunku battle royal są zbyt brutalne.

CZYTAJ TAKŻE: Özil, Dembele i inne gwiazdy mają poważny problem. Uzależnienie od „Fortnite’a”

Niezależnie od tego stojący na czele Epic Games Tim Sweeney nie ma powodu do narzekań. Z Indeksu Miliarderów Bloomberga wynika, że w 2018 r. zgromadził on aż 7,2 mld dol. majątku. Nie ulega wątpliwości, że to gigantyczna zasługa „Fortnite’a”. Choć z pewnością spory wkład miała również popularność stworzonego przez jego firmę silnika do gier Unreal Engine, który wykorzystano np. do produkcji takich tytułów, jak „Gears of War”, czy „Bioshock”. Taki majątek (liczony po wartości akcji studia) dał Sweeney’owi 194. miejsce w rankingu. Zapewne w 1991 r., gdy zakładał firmę w piwnicy rodziców, nie marzył nawet aż o takim sukcesie. Dziś jego nazwisko pojawia się obok takich multimiliarderów jak Jeff Bezos (założyciel Amazona w ub. r. miał majątek wart 123 mld dol.), czy Mark Zuckerberg.

Prognozuje się, że rynek gier typu battle royal (internauci rywalizują ze sobą do momentu aż na placu boju pozostanie najlepszy z nich) w 2019 roku wart będzie ponad 20 mld dol. To grubo ponad dziesięć razy więcej niż jeszcze w 2017 r.