Kosztował niespełna 13 mln zł, a prace nad jego ulepszaniem trwały kilkanaście lat. W stolicy Górnego Śląska od niedawna działa Katowicki Inteligentny System Monitoringu i Analizy. KISMiA sam wychwytuje zdarzenia niepożądane i w formie alertów kieruje je do odpowiednich służb. Z podobnych rozwiązań korzystają mieszkańcy Chicago, Rio de Janeiro czy Madrytu, chce je uruchomić także miasto Gliwice.
– System działa bez zarzutu. Alerty wyłapują parkowanie na ścieżkach rowerowych czy niedozwolony wjazd na Rynek. System wyłapał też zająca na placu zabaw – wylicza Joanna Górska z katowickiego magistratu.
Marcin Krupa, prezydent Katowic podkreśla, że bezpieczeństwo mieszkańców jest jednym z priorytetowych zadań każdej gminy. – KISMiA pozwoli nam poprawić bezpieczeństwo publiczne, w tym drogowe, efektywnie gospodarować zasobami ludzkimi i sprzętem Straży Miejskiej, a także sprawniej działać w sytuacjach kryzysowych – wylicza prezydent.
Pierwsze 16 kamer monitoringu miejskiego pojawiło się na katowickich ulicach i w parkach w 2001 r. Obejmowały tylko najbardziej uczęszczane i zagrożone przestępczością Śródmieście, a informacje trafiały do policji. Pięć lat później powstało Miejskie Centrum Ratownictwa (MCR), w którym powstało także Centrum Obserwacji Monitoringu obsługiwane przez Straż Miejską. Kamery się sprawdzały więc obejmowano ich zasięgiem coraz więcej ulic, placów zabaw i centrów. Ulokowano m.in. w dzielnicy Paderewskiego i na Drogowej Trasie Średnicowej. W następnych latach kamerami objęto Nikiszowiec, Panewniki i centrum z ulicą Mariacką, uważaną za najbardziej rozrywkową część miasta.
W 2012 r. zrodził się pomysł, by system monitoringu i reakcji służb ulepszyć. Tak powstał KISMiA, który budowano przez cztery lata. Zaprojektowała go firma Netology, a wykonała Proxima. Obie są z Katowic.