Elżbieta Kornaś, brand manager z serwisu Domeny.pl, zastrzega jednak, że nie powinny być one drastyczne. – Bardzo prawdopodobne jest natomiast odebranie praw do domeny .org wielu organizacjom z pirackimi treściami – podkreśla.
Transakcja, która miała miejsce z końcem listopada, a także wydana w czerwcu zgoda na zniesienie ograniczenia cen dla domen .org (wydał ją ICANN, organizacja nadzorującą globalny rynek Domen), wywołuje od kilku miesięcy ogromne emocje w świecie internetowym. Krytycy tego ruchu podnoszą argumenty, że oddanie w ręce komercyjnej firmy domeny .org – do tej pory używanej głównie przez różnego rodzaju organizacje non-profit – to porzucenie idei, która stała za stworzeniem tej domeny. Obawiają się oni podwyżek, a także odebrania prawa do używania tej domeny wielu jej obecnym użytkownikom.
CZYTAJ TAKŻE: W polskich domenach widać wyraźne ożywienie
A – jak twierdzi Elżbieta Kornaś, podwyżki są praktycznie przesądzone. – Nowy właściciel rejestru już zapowiedział, że chociaż zamierza zachować ducha stojącego za domeną .org, jednocześnie planuje także niewielki wzrost cen – średnio o 10 proc. rocznie za utrzymanie domeny. Dalszy wzrost byłby dla Ethos Capital bardzo ryzykowny, bo na rynku domen panuje olbrzymia konkurencja, a użytkownicy mogą korzystać nie tylko z domen najwyższego poziomu, jak .org czy .com, ale także z domen z nietypowymi rozszerzeniami, które w ostatnim czasie bardzo szybko zyskują na popularności – komentuje ekspertka serwisu Domeny.pl.
Jej zdaniem oddanie domeny .org w prywatne ręce może w konsekwencji doprowadzić do odebrania prawa do używania tej domeny wielu jej obecnym użytkownikom, głównie z nielegalnymi treściami, jak np. PiratesBay.org. – Przedstawiciele branży rozrywkowej od lat dogadują się z prywatnymi rejestrami i wymuszają usuwanie witryn udostępniających materiały chronione prawem autorskim, z reguły bez wcześniejszego wyroku sądowego. Do tej pory PIR pozostawał obojętny na tego typu naciski, ale trudno spodziewać się, że nowy prywatny właściciel będzie kontynuował tę politykę – przekonuje Kornaś.