Aplikacja powstała, aby rozwiązać rosnący problem niesamodzielnego tworzenia prac domowych, esejów, czy prac rocznych. Wykładowcy mieliby wiedzieć, która praca została przygotowana przez ucznia, a która przez bota. System okazał się jednak zawodny i wskazał pracę napisaną przez amerykańską uczennicę Lucy Goetz jako tą stworzoną przez AI. Niewiele brakowało, by niewinna osoba została posądzona o nieuczciwe praktyki i ukarana.
Czytaj więcej
Profesor filozofii na Uniwersytecie Furmana w Greenville w Karolinie Południowej wykrył, że jedną z prac, które sprawdzał, nie pisał student, lecz sztuczna inteligencja. Wkrótce to będzie prawdziwa plaga.
Nowatorskie narzędzie, które trafiło do niemal 11 tys. szkół średnich i wyższych za oceanem, pod lupę wziął „Washington Post”. Sprawdził jak działają detektory, w tym ten wykorzystywany w Concord High School w Kalifornii. To właśnie on dopuścił się istotnej pomyłki. Lucy Goetz otrzymała od nauczycieli najwyższą możliwą ocenę z eseju o socjalizmie, ale technologia firmy Turnitin uznała, że dziewczyna korzystała z pomocy sztucznej inteligencji. Oskarżenie o oszustwo to poważna sprawa, zwłaszcza że werdykt wydaje algorytm. Pomyłka AI może mieć potencjalnie katastrofalne konsekwencje dla uczniów. Z drugiej strony „to kluczowy moment dla nauczycieli, bo jeśli zignorują sztuczną inteligencję, oszustwa mogą przybrać na sile” – ostrzega „Washington Post”
W firmy Turnitin uważają, że traktowanie AI jako wroga edukacji na dłuższą metę to błąd. Wykorzystywanie anty-ChatGPT nie rozwiąże problemu. Eksperci zwracają uwagę, że zakazywanie używania botów ma tyle samo sensu, co próba zakazania kalkulatorów.
Czytaj więcej
Sztuczna inteligencja, o której głośno na świecie ze względu na jej możliwości i obawy przed wywróceniem do góry nogami edukacji, jak się okazuje, ma problem ze zwykłą matematyką. W sposób przekonujący udziela błędnych odpowiedzi na proste pytania.