Jak wpłynie to na wasze wyniki? Będzie sukces?
Nasze przychody w 2020 r. wzrosły o 50 proc., nieznacznie poprawiła się też rentowność. Trudno mówić jednak o sukcesie. Sukces to coś, na co ma się wpływ, co uda się wypracować. W tym przypadku rynek rósł samoistnie. Wszystkie firmy z branży notowały wzrosty. W laptopach zajmujemy 4. miejsce na polskim rynku, z 14-proc. udziałem. W III kwartale w monitorach byliśmy liderem. Proszę jednak pamiętać, że wielkość sprzedaży definiowana jest przez dostępność towaru. A z tym jest problem. W praktyce wygląda to dziś tak, że kto ma towar, ten jest w stanie podkręcać wynik. Tyle że po sprzęt i podzespoły w fabrykach ustawia się kolejka chętnych z całego świata.
Jak duże są niedobory względem popytu? Część ekspertów mówi, że w Polsce brakuje 100 tys. laptopów, które sprzedałyby się na pniu.
I myślę, że się nie mylą. Podaż jest daleko w tyle za popytem. Producenci, dostawcy, dystrybutorzy – właściwie nikt nie był przygotowany na tę sytuację. Jeszcze w I kwartale 2020 r. sprzedaż komputerów nie wyglądała perspektywicznie. Dopiero II kwartał przyniósł prawdziwy armagedon. Gdy na początku br. epidemia zalała Włochy, zdumieni obserwowaliśmy, jak wzrasta sprzedaż komputerów. Pojawiały się prognozy, że po pierwszym boomie rynek się uspokoi. Przewidywania nie sprawdziły się. Eksperci nie dowierzali, widząc, jak rośnie sprzedaż. Najpierw mówiono, że – po świetnym marcu i kwietniu – maj już taki nie będzie. Później, że lipiec i sierpień to wakacje, a we wrześniu, że rynek się już nasycił. I co? Miesiąc po miesiącu nie widać śladów hamowania. W październiku w Polsce kupiono o ponad 80 proc. więcej komputerów niż rok temu. Podobnie sytuacja wygląda w innych kategoriach – np. popyt na monitory, w zależności od miesiąca, rósł o 50–70 proc.
To jak w takim razie prognozować 2021 r.?
Sądzimy, że przyjdzie stabilizacja. Jednak w pierwszych miesiącach należy spodziewać się wciąż wzrostów sprzedaży. Jedno jest pewne – nadal będą występować problemy z dostępem sprzętu. Na polskim rynku konsumenckim w pierwszych trzech miesiącach 2021 r. może sprzedać się nawet 350 tys. laptopów. Kto nie kupił laptopa w IV kwartale br., będzie miał trudność, by zrobić to w I kwartale. Fabryki pracują na 100 proc. możliwości, ale ich moce są ograniczone, brakuje komponentów – pojawiają się kłopoty z dostępnością procesorów, kart graficznych czy paneli. Na stockach (w magazynach – red.) sprzętu jest na dwa tygodnie. Poprawa nadejdzie zapewne dopiero w II kwartale.