Na wiodących, globalnych targach GITEX w Dubaju zaprezentowało się kilkadziesiąt polskich firm. Jak udało się zachęcić tak wielu naszych przedsiębiorców do udziału w charakterze wystawców?
Celem, który postawiono przede mną, po objęciu funkcji wiceministra cyfryzacji, było stworzenie, czy raczej odtworzenie departamentu GovTech, czyli połączenie i wsparcie polskiego biznesu ICT oraz dalsze organizowanie hackathonów, czyli wyłanianie młodych talentów. Stworzyłem ten departament od początku, wyłaniając jego dyrektora i udało mi się go zrekrutować z biznesu. Ma podobne spojrzenie, gdyż uważamy, że to faktycznie kierunek potrzebny z punktu widzenia Polski, Ministerstwa Cyfryzacji, całego polskiego biznesu.
Aby promować naszych przedsiębiorców, powołaliśmy zespół do spraw wsparcia polskiego biznesu ICT. Weszło weń około 70 firm, oczywiście wyłonionych w ramach określonej procedury konkursowej, a zgłosiło się około 130 przedsiębiorstw zainteresowanych pracą w tym zespole. Oczywiście był warunek podstawowy, że musi to być polski biznes – polski w tym zakresie, że jest zainteresowany wsparciem w zakresie ekspansji zagranicznej. Jeżeli chodzi o rynek krajowy, to przedsiębiorcy są w stanie sobie znakomicie poradzić, ale już przy ekspansji zagranicznej, głównie na rynkach azjatyckich, czy też afrykańskich, wsparcie administracji centralnej, a szczególnie rządowej, w postaci obecności przedstawicieli poszczególnych ministerstw w randze wiceministra czy wyżej jest konieczne. W innym przypadku większość inwestorów zagranicznych czy przedstawicieli innych rządów nie spotka się z nimi. Chodzi o zaufanie, swoisty parasol ochronny, potwierdzenie, że to wiarygodne firmy. Takie podejście jest jak najbardziej potrzebne. Dlatego zaczęliśmy organizować stoiska narodowe, m.in. na MWC Barcelona. To jedne z największych targów telekomunikacyjnych, które odbywają się na świecie. Mieliśmy tam pawilon narodowy. W tym zakresie dość mocno współpracujemy z Polską Agencją Inwestycji i Handlu (PAIH). Ponadto łącznikiem była kwestia dotycząca współpracy pomiędzy Ministerstwem Rozwoju i Technologii a Ministerstwem Cyfryzacji w zakresie półprzewodników. Pamiętamy przecież casus Intela, który wycofał się z budowy fabryki pod Wrocławiem.
Skoro pan o tym wspomina, to co było przyczyną wycofania się Intela?
Zdecydowali o tym sami Amerykanie. Zaczęli mieć jakieś problemy. Nie leżało to zupełnie po naszej stronie, bo oni wycofali się nie tylko z Polski, ale także z Niemiec i Czech. Tam miał być stworzony trójkąt – Drezno, Praga i Wrocław. Chodziło o produkcję związaną z półprzewodnikami. U nas miały odbywać się pakowanie i kontrola.
W kwestii ekspansji zagranicznej i naszych firm – ich obecność na GITEX wynika z chęci zaistnienia na Bliskim Wschodzie czy może szerzej na rynkach azjatyckich i afrykańskich? I co naszym pawilonem narodowym, którego tu wyraźnie zabrakło?
Na GITEX 2025 nie mieliśmy pawilonu narodowego, ale były obecne dwa województwa: dolnośląskie i podkarpackie. Była też oczywiście reprezentacja naszych przedstawicieli rządowych. W poprzednim roku i dwa lata temu byli przedstawiciele Ministerstwa Rozwoju i Technologii, ale z tego, co mi wiadomo, jako Ministerstwo Cyfryzacji, jako przedstawiciele jego kierownictwa, byliśmy tu obecni po raz pierwszy. Udało się zorganizować kilka bardzo dobrych, udanych spotkań, bo m.in. spotkałem się z ministrem ds. AI (sztucznej inteligencji) Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA). Byłem zaproszony na to spotkanie do ministerstwa, co też nie jest takie typowe i łatwe, bo jednak ranga, protokół dyplomatyczny wskazywałyby na spotkanie wiceministra z wiceministrem. W Dubaju traktują jednak Polaków bardzo poważnie. Uważają, że jesteśmy innowacyjnym krajem z wieloma możliwościami rozwoju, głównie jeżeli chodzi o nasze start-upy.
Na co Emiratczycy kładą główny nacisk?
Na sztuczną inteligencję. Ich nastawienie odzwierciedlają fakty, bo są trzecim krajem, który inwestuje największe środki w sztuczną inteligencję. Zaraz za Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Miałem też spotkanie z wiceministrem gospodarki Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Nasi partnerzy oczekują konkretnych projektów, w które mogą zainwestować naprawdę duże pieniądze. I w to, co mogą zainwestować i do czego ich między innymi zachęcaliśmy, to inwestycje w data center, czyli w budowę dużych fabryk baz przetwarzania danych. Fabryk sztucznej inteligencji. Jesteśmy w fazie ich przygotowywania. Do grudnia będzie już gotowy wniosek do Komisji Europejskiej dotyczący tzw. Bałtyckiej Gigafabryki Sztucznej Inteligencji (ang. Baltic AI Gigafactory). To projekt, który piszemy wspólnie w konsorcjum z Estonią, Łotwą i Litwą. Cztery kraje w to wchodzą. Takich pięć fabryk ma być zlokalizowanych na terenie całej Unii Europejskiej. Projekt jest warty 12 mld zł, niecałych 4 mld euro. Mogą w nim wziąć udział także partnerzy spoza Unii Europejskiej, ale większościowy pakiet – 51 proc. musi należeć do krajów należących do Unii. Proponowaliśmy rządowi ZEA, aby wszedł finansowo w tenże projekt. A ponadto podnieśliśmy kwestię inwestowania w nasze innowacyjne spółki, głównie w zakresie produkcji półprzewodników.