Rz.: Ile do tej pory kosztowało jednoźródłowe badanie mediów elektronicznych, czyli projekt realizowany przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji?
To pieniądze na przeprowadzenie prób, doświadczeń, bo trzeba pamiętać, że obraliśmy pionierską drogę. Mamy odniesienia do badań mediowych, funkcjonujących na rynku, ale różnica między nimi a badanie jednoźródłowym, które przygotowujemy jest zasadnicza. Dużo łatwiej jest rekrutować gospodarstwa domowe, gdzie instalujemy urządzenia stacjonarne i prosimy o ich obsługę, a czym innym jest prośba o użytkowanie naszych telefonów komórkowych, instalację oprogramowania monitorującego na komputerach i tabletach, gdzie respondenci wiedzą jak technologia działa i z czym innym się wiąże. Pojawia się dużo więcej obaw. Wyzwania są całkiem inne.