Reklama
Rozwiń

Programy IT dla edukacji trzeba rozszerzyć. Szkołom brakuje sprzętu i bieżącego wsparcia

Mamy laboratoria przyszłości, program „Laptop dla ucznia”, „Laptop dla nauczyciela” i inne, ale ich efekty – pomimo słusznych założeń i celów – to tylko plasterki na ziejącą ranę problemu słabego wyposażenia placówek – mówi Radosław Potrac, nauczyciel roku 2023, nauczyciel w Szkole Podstawowej nr 30 z Oddziałami Integracyjnymi w Warszawie.

Publikacja: 09.06.2025 13:55

Radosław Potrac, nauczyciel roku 2023, nauczyciel w Szkole Podstawowej nr 30 z Oddziałami Integracyj

Radosław Potrac, nauczyciel roku 2023, nauczyciel w Szkole Podstawowej nr 30 z Oddziałami Integracyjnymi w Warszawie.

Foto: archiwum prywatne

Dlaczego cyfryzacja w edukacji jest tak ważna?

W przypadku edukacji cyfryzacja jest już jej nieodzownym elementem i jednym z kluczowych procesów transformacyjnych. Nowe kompetencje kluczowe uczniów – ich przepustka do wykonywania zawodów przyszłości – to jedno z błogosławieństw, ale i efekt uboczny procesu cyfryzacji.

Cyfryzacja niesie ze są wyraźne korzyści – ułatwia dostęp do informacji i funkcjonowanie w strukturach nowoczesnego państwa, ale rodzi także wyzwania – związane m.in. z radzeniem sobie z fałszywymi wiadomościami i natłokiem informacji w świecie, który w trakcie pandemii musiał dokonać skoku. Dotyka również problemów związanych z prawami autorskimi, własnością intelektualną i umiejętnością korzystania z niej w sposób odpowiedzialny. Z dnia na dzień – podczas pandemii – nauczyciele, uczniowie i rodzice musieli przestawić się w nowy tryb funkcjonowania, edukacji i życia. Borykając się często z koniecznością doszkalania na własną rękę, korzystając z własnego internetu i sprzętu, poznając i wdrażając zupełnie nowe narzędzia.

Cyfryzacja jest ważna i potrzebna. Chyba nikt dzisiaj tego nie neguje. W dobie nowych narzędzi skupionych wokół AI – i możliwości, jakie niosą – ale także zagrożeń i wyzwań warto wciąż toczyć dialog i poszukiwać rozwiązań pozwalających młodym ludziom bezpiecznie i zdrowo z nich korzystać.

Czego brakuje w edukacji pod kątem sprzętu?

Niemal wszystkiego. Mamy co prawda laboratoria przyszłości, program „Laptop dla ucznia”, „Laptop dla nauczyciela” i inne, ale ich efekty – pomimo słusznych założeń i celów – to tylko plasterki na ziejącą ranę problemu słabego wyposażenia placówek. Takiego zdania jest wielu nauczycieli w moim otoczeniu. Sam też na co dzień – pomimo pracy w naprawdę świetnie doposażonej szkole zmagam się z notorycznym brakiem ładowarek, kabli HDMI czy przedłużaczy. Brakuje też środków na amortyzację sprzętu. Myszka komputerowa po dwóch latach codziennej pracy jest zwyczajnie zużyta. Można oczywiście dekadę męczyć się na sprzęcie, który już niedomaga, ale tak być przecież nie powinno.

Infrastruktura sieciowa w szkołach pozostawia często pozostawia wiele do życzenia – pokrycie wi-fi nie jest pełne, a kwestie bezpieczeństwa wołają o uwagę. W szkołach nadal brakuje środków na software i subskrypcje – chodzi o aplikacje ułatwiające organizowanie procesu edukacji oraz prowadzenie lekcji i zarządzanie klasą z poziomu urządzenia nauczyciela na biurku. W wielu miejscach brakuje personelu zarządzającego infrastrukturą, admina na etacie czy choćby wykwalifikowanego serwisanta.

Ewidentnie luka dotyczy też dostępności hotspotów, niezbędnych, jeśli chcemy przeprowadzić lekcje z wykorzystaniem narzędzi cyfrowych w terenie. Bez tego uwydatniamy też podziały pomiędzy uczniami, których stać na nielimitowany transfer danych i lepszy sprzęt, a tymi, którzy są w gorszej sytuacji materialnej.

Braki widoczne są także w ergonomii pracy. W pogoni za maksymalizacją liczby komputerów w pracowni, nawet jeśli wszystko niby odbywa się zgodne z normami, daje nam się we znaki brak stanowisk z pełnowymiarową klawiaturą, monitorem na linii wzroku, dobrze zaplanowanymi gniazdami, przewodami w rynienkach itd. Można by wymieniać dalej. To tylko czubek góry lodowej.

Laptopy dla szkół? A może jednak pracownie dla szkół. Takie z pełnym wyposażeniem, infrastrukturą, zaplanowaną amortyzacją i wsparciem. Obecnie komputer po pięciu latach często przestaje być wspierany w zakresie OS przez producenta. Może zatem warto pójść w takim kierunku? Zamawiam pracownię – po kilku latach producent sprzętu wymienia go na nowy – i wszystko nadal działa. Stały łańcuch dostaw, stałe wsparcie IT. Można wreszcie planować proces edukacji nadążający za zmianami.

Kiedy spojrzymy na dane sprzed dwóch lat opracowane przez IBE – najlepiej pod kątem wyposażenia prezentują się szkoły podstawowe, tam około 55–60 proc. placówek posiada sprzęt dla nauczycieli, uczniów w pracowniach. Licea – to już tylko blisko 10 proc. – a jeszcze gorzej przedstawia się stan szkół muzycznych, specjalnych i innych. Szkołom brakuje sprzętu i pracowni.

Właśnie ogłoszono program rządowy „Laptop dla ucznia”. Czy spełnia oczekiwania szkół i nauczycieli?

„Laptop dla ucznia” i „Laptop dla nauczyciela” miały wspierać rozwój kompetencji cyfrowych wśród obu tych grup, ale niekoniecznie spełniły wszystkie oczekiwania nauczycieli. Program skierowany do uczniów miał też zagwarantować im laptopy do nauki, co było w znacznej mierze pozytywnie przyjęte przez nauczycieli jako działanie doposażające i wyrównujące szanse. Brak opracowanej wówczas strategii cyfryzacji edukacji, wsparcia w zakresie umacniania higieny cyfrowej i przygotowania szkół do wykorzystania sprzętu, stwarzały wyzwania, z którymi mierzyli się nauczyciele, rodzice i sami uczniowie.

Ministerstwo Cyfryzacji w oficjalnym komunikacie informuje, że zamierza zakupić 220 500 tabletów, 404 250 laptopów i 110 250 laptopów przeglądarkowych. Wsparcie otrzyma 17 tys. szkół na terenie całego kraju. To, czego od tej imponującej liczby sprzętu oczekujemy, to tego, że będzie spełniał wysokie standardy, również z zakresu bezpieczeństwa. Sprzęt ten ma służyć naszym dzieciom i młodzieży do poznawania świata i nauki – nie ma tu miejsca na kompromisy. Wysoka jakość i bezpieczeństwo muszą być fundamentem każdego programu wyposażenia uczniów i szkół. Dobry sprzęt to kilka lat dłużej bez jego wymiany.

Zmiana w stosunku do poprzedniego projektu polegać ma na tym, że sprzęt nie będzie własnością uczniów, tylko organów prowadzących szkoły. W założeniu ma być wykorzystywany na terenie szkół, ale w wyjątkowych sytuacjach może zostać użyczony bezpośrednio uczniowi. I ta zmiana jest dobrą zmianą w stosunku do poprzedniej edycji, gdzie urządzenia trafiły do dzieci i ślad po nich zaginął.

Nowa odsłona ponownie pozwoli przekazać sprzęt do pracy uczniom – program powinien być jednak wzbogacony o metody wsparcia i szkolenia. Środki powinny także zostać przeznaczone na wsparcie działań NGO-sów i pomoc specjalistów, by komputer, laptop przeglądarkowy i tablet w bezpieczny i wartościowy sposób mogły być wykorzystywane do nauki i zabawy. Cały czas pamiętając o fakcie, że to tylko (i aż) sprzęt – który ma wspierać edukację, a nie zastępować nauczycieli i relacje.

Programy rządowe, choć oferują wsparcie, to nie rozwiążą wszystkich problemów związanych z cyfryzacją edukacji. Nauczyciele potrzebują nie tylko sprzętu, ale również wsparcia w zakresie jego wykorzystania, dodatkowych środków finansowych i możliwości efektywnego wykorzystania laptopa w szkole. Program powinien być elementem szerszej, długofalowej strategii, która powinna powstać w miejsce punktowych działań, plasterków i okazjonalnych programów – jakkolwiek potrzebnych i wartościowych.

Może należałoby go zmienić? Rozszerzyć?

Przede wszystkim należałoby go rozszerzyć o edukację cyfrową dzieci i młodzieży nie tylko w obszarze wykorzystania sprzętu, ale także – a nawet zwłaszcza – w obszarze higieny cyfrowej, umiejętności reagowania na fałszywe wiadomości (fejki) oraz zachowania równowagi i dbałości o dobrostan. Zadbać warto o finansowanie NGO-sów i kampanii społecznych oraz szkoleń dla uczniów, rodziców i nauczycieli – czyli zbudować strategię obejmującą przynajmniej kilka kolejnych kadencji – by zachować stabilność i wsparcie programu. Idealnie byłoby, gdyby inicjatywa ewoluowała docelowo z programu „Laptop dla ucznia” w program „Pracownia dla szkoły plus” – a ten „plus” to doposażenie, wymiana sprzętu, przeglądy i niezbędna kadra.

W dyskusji publicznej na temat programu pojawiają się ostatnio głosy wskazujące na warunki konkursu ofert jako zaporowe dla małych, zwłaszcza rodzimych, firm. Patrzenie w przyszłość, w ujęciu długofalowym, predysponuje jednak do realizacji dzisiejszych i jutrzejszych potrzeb właśnie większych graczy – jako gwarantów możliwości podniesienia jakości programu. To właśnie oni posiadają środki, które mogą przeznaczyć na rozwój i wsparcie programu „Laptop dla ucznia”. Jakkolwiek by to brzmiało, tutaj zwyczajnie potrzebne jest doświadczenie, zasięg i możliwości wsparcia – co jest widoczne ze strony dotychczasowych dostawców sprzętu. Mniejsi dostawcy sprzętu mogliby zająć się wsparciem systemowym – dostarczać specjalistów do obsługi infrastruktury, wymieniać peryferia i zadbać o sprzęt, którego braki wykazują nauczyciele i szkoły. To wszystko wymaga koordynacji i wspólnego podejścia do rozmów – i nie wyklucza mniejszych firm – jedynie zmienia pole współpracy.

Może warto skorzystać z jakichś rozwiązań zagranicznych?

Zagraniczne systemy edukacji mają wiele rozwiązań, które mogłyby zostać dostosowane do warunków polskich szkół i uczelni. We Francji w wielu szkołach przeprowadzono pilotaż programu, w którym każdy uczeń przyjęty do szkoły dostawał tablet, w którym były już wgrane podręczniki w wersji elektronicznej oraz aplikacje, z których nauczyciele chcą w trakcie zajęć korzystać. Rodzic podpisywał kwitek na wypożyczenie sprzętu od szkoły, a po ukończeniu edukacji uczeń mógł zwrócić tablet lub odkupić go od szkoły za symboliczną kwotę. Tablet był też tak przygotowany, aby nauczycielski tablet matka miał podgląd w tablety uczniów w trakcie lekcji oraz posiadał formę kontroli rodzicielskiej – dzięki czemu zablokowany był dostęp do treści szkodliwych.

W krajach skandynawskich edukacja cyfrowa stanowi integralną część systemu nauczania. Najbardziej widoczna jest w Finlandii w postaci zajęć rozwijających kompetencje kluczowe – ale także np. higienę cyfrową. Wiele instytucji edukacyjnych wprowadza nowoczesne platformy, które oferują interaktywne kursy. Wykorzystuje się tam multimedia i gamifikację oraz personalizuje ścieżki nauczania, dostosowując je do indywidualnych potrzeb. Warto także zwrócić uwagę na rosnącą rolę AI – narzędzia oparte na sztucznej inteligencji oferują systemy nauczania analizujące postępy uczniów i stopniujące materiał w zależności od umiejętności. Coraz większe znaczenie mają asystenci edukacyjni AI – działający jak tutorzy oferujący pomoc w rozwiązaniu problemów.

W większości przypadków najczęściej stosowanym rozwiązaniem jest pakiet podręczników cyfrowych dołączanych do urządzenia – zdarza się jednak, że kraje wracają do wydań papierowych książek – których wykorzystanie stymuluje wieloaspektowo. Co istotne, w państwach tych nowoczesne narzędzia stosowane są do poznawania i poszerzania kompetencji cyfrowych w praktyce, np. poprzez doświadczenia, eksperymenty czy wykorzystanie druku 3d i technologii VR w kształceniu zawodowym. Polska coraz częściej prezentuje podobne rozwiązania. Używanie tych technologii wymaga oczywiście wsparcia nauczycieli i dofinansowania ich kształcenia. Być może zmiany nabiorą tempa wraz z wejściem na rynek przyszłych kadr, dla których technologia jest czymś zastanym, a nie nabytym.

Które funkcje są kluczowe i najczęściej wykorzystywane? Jak i gdzie uczniowie korzystają z laptopów?

Biorąc pod uwagę oferowane dzisiaj rozwiązania, najważniejszą funkcją laptopów i urządzeń dotychczas wykorzystywanych w programach była ich niezawodność, solidność wykonania, zabezpieczenia biometryczne i rozwiązania umożliwiające szybki dostęp do przeznaczonych do tego aplikacji. Odświeżanie ekranu, serwis gwarancyjny sięgający trzech lat – to chyba najważniejsze, na co zwracali uwagę odbiorcy. Rozwiązania związane z inteligentnym zasilaniem – wydłużającym czas pracy na baterii, szybkimi dyskami ssd, ekranami dotykowymi czy zabezpieczeniem przed przypadkowym wglądem w wyświetlaną obecnie treść ważną dla nauczycieli np. włączających dziennik – to kolejne istotne nowinki i dodatki sprzętowe doceniane na co dzień.

Uczniowie docenili w sprzęcie jego zasoby pamięci RAM i płynną pracę podczas przeglądania treści internetowych w wielu oknach czy zakładkach – w tym czasie jednocześnie słuchając muzyki lub rozwiązując zadania na platformach. Tutaj ważna była także dobra jakość dźwięku. Swobodny dostęp do czatów z wykorzystaniem kamery i dobrych mikrofonów, z jednoczesną możliwością zabezpieczania kamery przed nielegalnym dostępem – czyli bezpieczeństwo.

Laptopy dostarczone w programie „Laptop dla ucznia” trafiły w ich ręce i zniknęły w domach. Wielu uczniów korzysta z nich do nauki, ale w większości przypadków stały się oknem dostępu do internetu (bez zabierania komputera rodziców) – i do rozrywki z wykorzystaniem aplikacji. Z powodu braku dodatkowych kart graficznych nie można na nich zagrać w bardziej wymagające tytuły – ale większość gier przeglądarkowych spokojnie „hula” – więc stały się także centrami rozrywki. I właściwie to tyle… Oprogramowanie dołączane przez dostawców komputerów było przydatne – choć pewnie lepszym rozwiązaniem byłoby załączenie np. pakietu podręczników cyfrowych i odpowiednich zabezpieczeń.

Czy w jakichś innych aspektach „technologicznych” edukacji przydałaby się pomoc państwa?

Przede wszystkim przydałaby się nam szeroka, wieloletnia strategia rozwoju cyfrowej szkoły. Oczywiście mam na myśli postęp cyfryzacji, a nie zupełne przeniesienie edukacji online. Nic nie zastąpi kontaktu mistrza i ucznia w relacji, która pozwala na emocjonalne – pozytywne – tworzenie przestrzeni do nauki. Tutaj pomoc państwa jest niezbędna w zakresie finansowania tych brakujących dzisiaj elementów – wsparcia specjalistów, szkoleń dla rodziców, nauczycieli i uczniów, wspierania zespołów dbających o higienę cyfrową i bezpieczeństwo. Państwo ma narzędzia, by wspierać powstające zespoły, angażując NGO-sy i organizacje społeczne oraz specjalistów. Żyjemy w naprawdę ciekawych czasach i rolę państwa w kształtowaniu cyfrowej przyszłości edukacji widzę przede wszystkim w określeniu strategii, stworzeniu warunków do jej realizacji i zadbanie o finansowanie tych działań na lata – nie kadencję – w szerokim dialogu społecznym, ze świadomością konieczności ochrony i wspierania młodych ludzi w podróży po cyfrowym świecie.

Jakie aplikacje do wspierania uczniów i nauczycieli są najpopularniejsze i najbardziej przydatne?

W świecie technologii, sprzętu z coraz większymi możliwościami, interaktywne platformy edukacyjne zdobywają coraz większe uznanie, stając się nieodłącznym elementem nowoczesnego procesu nauczania. Dzięki nim uczniowie oraz nauczyciele mają możliwość korzystania z różnorodnych narzędzi, które wzbogacają tradycyjne metody kształcenia. Popularność na świecie zyskały np. Khan Academy, platforma oferująca darmowe kursy oraz materiały edukacyjne z szerokiego zakresu przedmiotów, wykorzystująca interaktywne wideo oraz ćwiczenia, które pomagają uczniom rozwijać umiejętności w tempie dostosowanym do ich potrzeb. Coursera – współpracująca z uczelniami i instytucjami na całym świecie – umożliwia dostęp do wysokiej jakości kursów online z różnych dziedzin, z certyfikatami potwierdzającymi ukończenie szkoleń. Duolingo to z kolei platforma do nauki języków obcych, która łączy elementy gry z nauczaniem, co sprawia, że proces przyswajania nowych słów i zwrotów staje się bardziej angażujący.

Istnieje także oczywiście wiele rozwiązań implementowanych przez Google’a czy Microsoft, który szczególnie mocno współpracuje ze szkołami w Warszawie, i innych największych graczy na rynku cyfrowym, oferujących np. rozwiązania sztucznej inteligencji i narzędzia do pracy zespołowej z klasą i komunikacji. Mowa o znanych szerzej Google classroom, Microsoft Teams i Zoom. Uzupełniają je aplikacje do prowadzenia ciekawych testów i quizów: Kahoot, Quizlet, Quizizz, fiszek (np. fiszkoteka) czy interaktywnych materiałów edukacyjnych na Genially i Wordwall. Każdy nauczyciel wybiera takie aplikacje, w których czuje się najlepiej i najpewniej. Istotny jest tutaj element, który zajmuje przestrzeń publiczną, wciąż potrzebna jest pomoc ze strony rządowej w negocjacjach z dostawcami platform, politykę czy narzędzia umożliwiające dostęp do treści i społeczności zgodnie z wyznaczonymi granicami wiekowymi – to także element odpowiedzialności za edukację cyfrową i przestrzeń, w której młodzi ludzie rozwijają swoje kompetencje.

W miarę postępu technologii wirtualna rzeczywistość (VR) staje się coraz bardziej popularnym narzędziem w edukacji obok aplikacji i rozwiązań stosowanych z wykorzystaniem urządzeń ekranowych. VR otwiera nam w klasach drogę do wirtualnych lekcji zamiejscowych, wycieczek czy tzw. field tripów, symulacji laboratoryjnych, interaktywnego nauczania języków oraz rozwijania .kreatywności i zdolności artystycznych wśród uczniów.

Jaką rolę odgrywa i odegra w edukacji AI? Czy uczniowie i nauczyciele wspierają się tym narzędziem? Do tej pory było głośno głównie o nielegalnym wykorzystaniu do np. robienia wypracowań.

Temat AI jest bardzo na czasie. Rzeczywiście wielu uczniów wykorzystuje dostępne dziś narzędzia – Copilot, Canva czy ChatGPT, do ułatwiania sobie życia i generowania odpowiedzi, wypracowań i rozwiązywania innych zadań. To wymusza zmianę naszego podejścia do edukacji w realiach, w których wiedza jest na wyciągnięcie ręki – zwłaszcza wiedza skomasowana i przetworzona przez AI.

Równolegle toczy się ogólnopolska dyskusja na temat zagrożeń, możliwości i pesymistycznej wizji utraty znaczenia roli nauczyciela, związanych z możliwościami AI. Wynika to głównie z faktu, że AI przestała być robotyczną wizją rodem z powieści Lema – a stała się interaktywnym narzędziem, z którym rozmawiamy jak z drugim człowiekiem. Dlatego nauczyciele też mogą i korzystają z AI, żeby automatyzować dostosowywanie poziomu trudności zadań dla uczniów, tworzyć wstępne wersje konspektów, opisów czy materiałów dydaktycznych i oczywiście generować tłumaczenia. Sztuczna inteligencja oferuje dydaktykom narzędzia do personalizowania ścieżki nauczania, wsparcie w analizie wyników uczniów, formowaniu oceny kształtującej czy sprawdzaniu i układaniu testów. AI może także zwiększyć efektywność uczenia się poprzez personalizację doświadczeń edukacyjnych i dopasowanie materiałów do stylów uczenia się młodzieży. To, na ile możliwości te wykorzystamy, zależy oczywiście od poziomu kompetencji cyfrowych nauczyciela i odpowiedniego przygotowania. Nawet pisanie promptów nie jest takie proste, jak się wydaje.

Czy pomysły ograniczenia używania smartfonów w szkołach należałoby w jakiejś formie wprowadzić w życie? Teraz często uczniowie na przerwach, zamiast rozmawiać, siedzą w smartfonach. 

Pomysł ograniczenia używania smartfonów w szkole jest jedynie pozorną odpowiedzią na realne potrzeby kształcenia do zdrowego i bezpiecznego korzystania z urządzeń ekranowych. Ostatnia kampania ukazująca znaczenie towarzyszenia dzieciom w sieci pt. „Nie zostawiaj dziecka w sieci” – realizowana w Warszawie – jest takim właśnie działaniem.

Dzieci dziennie spędzają ponad cztery godziny przed ekranem. Konta na TikToku, YT, FB i innych platformach społecznościowych mają użytkownicy poniżej 13. roku życia. To ważny i istotny problem, który także wymaga wsparcia na poziomie centralnym – w rozmowie z właścicielami platform – głos szkoły nie będzie słyszalny, nie ma także narzędzi do zmian w tym zakresie, potrzebny jest głos mający wpływ. Nadzór rodzicielski bywa iluzoryczny, a małe dzieci miewają kontakt z treściami dla dorosłych i co piąte z nich spotyka się z hejtem i mową nienawiści w sieci. Wobec tego zakaz telefonu w szkole jest rozwiązaniem siłowym. Znamy doskonale efekty nauki z przymusu. Wychowanie rozpoczynające się w domu, powstrzymanie się od wręczania urządzeń ekranowych już dwulatkom, zmiany nawyków i kształcenie postaw higieny cyfrowej – to wszystko powinno być realizowane przy współpracy szkoły, uczniów i rodziców. Szkoły posiadają w gruncie rzeczy wiele płaszczyzn autonomii – jednak inaczej sytuacja wygląda w wielkich miastach, a inaczej na wsiach i w miasteczkach. Decyzje powinny być podejmowane na poziomie placówek. Uważam że odgórne, nieco polityczne wpływanie na decyzje jest tematem zastępczym. Trafia w miejsce, gdzie powinna trwać znacznie obszerniejsza rozmowa o polityce edukacyjnej i strategii wspierania dzieci i młodzieży.

Kto powinien zatem edukować młodzież? Wszyscy. Rodzice – jako naturalnie odpowiedzialni za wychowanie dzieci, choć sami mogą czasem potrzebować wsparcia, nauczyciele – jako osoby odpowiedzialne za tworzenie przestrzeni do nauki, dyrektorzy – jako ci, którzy wspierają nauczycieli w realizacji ich zawodowych zadań, ale także samorządy finansujące najczęściej te działania. W końcu swoją rolę do odegrania mają jednostki administracji centralnej – ministerstwa i rząd. To na tym szczeblu powinna powstać strategia – pomysł na wdrażanie i realizację kolejnych programów i kampanii.

Dlaczego cyfryzacja w edukacji jest tak ważna?

W przypadku edukacji cyfryzacja jest już jej nieodzownym elementem i jednym z kluczowych procesów transformacyjnych. Nowe kompetencje kluczowe uczniów – ich przepustka do wykonywania zawodów przyszłości – to jedno z błogosławieństw, ale i efekt uboczny procesu cyfryzacji.

Pozostało jeszcze 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie i komentarze
Polski menedżer Google'a w Krzemowej Dolinie: Ona jest nie do skopiowania
Opinie i komentarze
Wojciech Szymczak: Czy w świecie AI edukacja jest jeszcze potrzebna
Opinie i komentarze
TikTok stworzył zupełnie nowe medium do rozmowy z wyborcami
Opinie i komentarze
Cyber-strachy wracają do polskiej cyber-wioski
Opinie i komentarze
Zweryfikowane dane nie kłamią