Alan Turing sugerował symulację mózgu dziecka na drodze do symulacji mózgu dorosłego. Czy postęp w sztucznej inteligencji (AI) nie powinien angażować biologów, aby stworzyć odpowiednik zwierzęcego, a może w przyszłości ludzkiego, mózgu?
Żyjemy w ekscytującym wieku, w którym wiele dyscyplin przyczynia się do rozwoju bardziej wyrafinowanych form AI. W pewnym sensie biologia zawsze miała w tym swój udział. Wgląd w sposób, w jaki mózg pracuje za pośrednictwem neuronów i synaps, przyczynił się do rozwoju sieci neuronowych, które są podstawą wielu aktualnych badań nad AI.
CZYTAJ TAKŻE: Piotr Płoszajski: Prymitywny organizm rozłożył na łopatki ludzkość z jej technologią
Twoje pytanie dotyczy jednego z nowych tematów w sztucznej inteligencji, który zapoczątkował pisanie mojej książki „Kod kreatywności”: pomysłu, że kod może się nauczyć i przepisać sam siebie. Mózg dziecka zmienia się i adaptuje w miarę poznawania otoczenia. Uczenie się maszynowe pozwala kodowi wchodzić w interakcję ze środowiskiem cyfrowym oraz rozwijać się i dojrzewać w miarę tego procesu.
Czy sztuczna inteligencja działa jak buldożer? Nie zastanawia się nad potencjalnie optymalnymi ścieżkami, jak zrobiłby to człowiek, tylko zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa analizuje wszystkie?