Tantiemy autorskie z internetu: jak korzyści nielicznych przekuć w sukces wszystkich

Trwająca w Polsce dyskusja na temat tzw. tantiem z internetu dla filmowców opiera się na argumentach jednostronnych, niekiedy zaskakujących - pisze Janusz Piotr Kolczyński, radca prawny, partner zarządzający w kancelarii C.R.O.P.A. w Warszawie, arbiter Komisji Prawa Autorskiego 2019-2024.

Publikacja: 18.03.2024 12:42

Tantiemy autorskie z internetu: jak korzyści nielicznych przekuć w sukces wszystkich

Foto: Janusz Piotr Kolczyński

Jak stwierdził 29 lutego 2024 r. na konferencji prasowej w Warszawie Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bartłomiej Sienkiewicz, w przypadku tantiem chodzi o „postulat młodych twórców dotyczący pobierania wynagrodzenia z tytułu wyświetlania ich produkcji na platformach streamingowych”. Minister wskazał również, że chodzi o prawo do wynagrodzenia „dla twórców i wykonawców audio-wideo oraz wykonawców utworów muzycznych”… „z odtwarzania ich dzieł w internecie”.

Minister zapewne się przejęzyczył. W propozycji pochodzącej z kierowanego przez niego ministerstwa (projekt z 7.03.2024 r.) nie chodzi o tantiemy za wyświetlanie lub odtwarzanie, które już od dawna funkcjonują w Polsce i mają się tu dobrze. Wprawdzie twórcy narzekają, że kina nie chcą udostępniać informacji o przychodach, a odtwarzający publicznie utwory (np. sklepy, czy zakłady fryzjerskie) nie poczuwają się do zapłaty, ale odpowiednią skuteczność zapewniają w takich sprawach organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub pokrewnymi (OZZ), zatwierdzone tabele wynagrodzeń dla pola odtwarzania oraz wolne sądy.

Problem z propozycją ministra jest inny. Ministerstwo proponuje naruszenie przez Polskę zasady niedyskryminacji wbrew art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej. Zmiana prawa autorskiego miałaby doposażyć wyłącznie wybraną kategorię twórców kosztem innych. Propozycja ministerialna ma więc szansę spowodować, że Polska dość szybko trafi na wokandy trybunałów unijnych lub praw człowieka. Krótko ujmując propozycja ta nie odpowiada celom dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym (CDSM) i nie wdraża poprawnie artykułów 18-23 tej dyrektywy.

Temperatura debaty publicznej w naszym kraju jest na tyle gorąca, że nie sprzyja to rozmowie merytorycznej. Powstają plakaty, spoty, kampanie informacyjne mające wywołać swój efekt. Pomijane są przy okazji racjonalne propozycje ze strony nauki, np. prof. Ryszarda Markiewicza z UJ, który ostrzega (właściwie od 2000 r. – wówczas razem ze św. p. prof. J. Bartą) przed niekontrolowanym wypływem w Polski tantiem, bez żadnego ekwiwalentu. Ze względu na zasadę asymilacji w prawie autorskim polskie tantiemy z internetu mają więc szanse wnieść swój wkład w zagraniczny przemysł rozrywkowy. Z pewnością trafią one tam, gdzie znajdują się twórcy, których dzieła są w Polsce eksploatowane, a więc w praktyce na cały świat. Wystarczy spojrzeć ile stanowisk popierających tantiemy ze środowisk spoza Polski, często w języku angielskim (nawet e-mailem) zostało zgłoszonych w toku konsultacji społecznych do ministra, aby wiedzieć, że właśnie tam wypłyną głównie pieniądze od korzystających za VoD lub muzykę online.

Można też domniemywać, na podstawie dotychczasowej praktyki, że do korzystających z utworów audiowizualnych lub muzyki zgłosi się, po wejściu w życie ustawy, wiele różnych OZZ realizujących, niekiedy sprzeczne z sobą cele i posługujących się różnymi cennikami. Będą one liczyć swoje korzyści od wszystkich wpływów korzystających, a więc nie tylko z korzystania z utworów. Obecna praktyka na tym rynku przekonuje, że trend liczenia tantiem niejako od wszystkiego (wszelkich przychodów), będzie się tylko nasilał. Ostatnie protesty środowiska artystycznego, aby tantiemami objąć także pole reemisji, dotychczas wyłączone spod tantiemizacji, każą patrzeć na ten trend co najmniej z pewnym zastanowieniem. Jego koszty poniesie z pewnością przemysł kreatywny, jakość oferowanych treści oraz sami konsumenci, na których ten koszt zostanie z pewnością przerzucony.

Niekontrolowanemu wypływowi tantiem audiowizualnych z Polski (poza UE) można by zapobiec. Byłoby tak, gdyby polski ustawodawca przesądził, że wypłata tego wynagrodzenia obciąża umowę producenta filmu z twórcą. Byłby to przepis wymuszający swoją właściwość. Podobny charakter prawny pełnią w Polsce tabele wynagrodzeń autorskich, z których stawki zatwierdzone przez Komisję Prawa Autorskiego, stosuje się w umowach zawieranych pod polskim prawem. Podobne rozwiązanie postulowałem de lege latae w 2018 r. i 2019 r. na łamach zeszytów naukowych UJ oraz w brytyjskim EIPR. Ostatnio także prof. R. Markiewicz wypowiedział się de lege ferenda w podobny sposób w wywiadzie dla dziennika „Rzeczpospolita” z 4.03.2024 r. Jak publicznie zapowiedział, opublikowany zostanie niebawem jego nowy artykuł dotyczący tej kwestii.

Można by w tym kontekście również rozważyć wprowadzenie zasady, że tantiemy dla filmowców będą należne tylko od przychodów realizowanych w produkcje powstające lokalnie – w Polsce, ewentualnie w Unii Europejskiej, ale eksploatowanych także w Polsce. Wreszcie, jeśli tantiemy miały się utrzymać w proponowanym kształcie, potrzebne jest ustawowe ograniczenie wysokości ryczałtu od korzystających (podobnie jak przy opłatach reprograficznych) z uwzględnieniem specyfiki „każdego sektora”. Zostałoby w ten sposób przesądzone, że jest to rozwiązanie wyjątkowe, co przewiduje dyrektywa CDSM (motyw 73).

Polska, jako duży środkowoeuropejski kraj, powinna być zainteresowana, aby tantiemy zostały głównie w kraju oraz, aby zasiliły tu przemysł kreatywny. Polska powinna także zainwestować w słabszych twórców, biorąc ich pod ochronę w negocjacjach z dużymi graczami, przyznając reprezentującym ich gildiom lub OZZ prawo do negocjowania zbiorowych warunków umów. Takie rozwiązanie promuje dyrektywa CDSM. Nie przekonują pojawiające się ze strony środowiska twórców argumenty, że Polska nie ma „tradycji", czy „infrastruktury prawnej", aby taki system wprowadzić. Można by na to odpowiedzieć, że tradycję budują ludzie w praktyce, a „infrastrukturę prawną”, tworzy dobra legislacja, na którą Polskę bez wątpienia stać.

Wreszcie, przy okazji wdrożenia dyrektywy CDSM, powinno się zadbać o udział wszystkich twórców lub wykonawców, a więc nie tylko twórców filmowych lub muzycznych w zyskach jakie ich dzieła mogą przynieść w przyszłości. Celowi temu ma służyć wg dyrektywy CDSM tzw. klauzula bestsellerowa (KB), którą projekt z 7.03.2024 r. właściwie pominął. Wynagrodzenia autorskie i KB zostały z sobą przez dyrektywę funkcjonalnie powiązane. Wynagrodzenie z art. 18 CDSM to wynagrodzenie umowne, a KB ma zapewnić wynagrodzenie dodatkowe i godziwe, gdy (ujmując obrazowo) umownego wynagrodzenia nie starcza.

Tymczasem w projekcie z 7.03.2024 r. nie naprawiono tego, że KB w Polsce to obecnie fikcja ochrony dla twórcy. Obecnie może on / ona zwrócić się tylko do sądu, a więc nie ma drogi polubownej. Wystarczy, że nabywca praw twórcy, sprzeda dzieło dalej i prawo do zysku upada. Nabywca praw nie może także dochodzić zysków od kolejnego nabywcy itd. Dyrektywa CDSM w art. 20 nie przewiduje prawa do "podwyższenia wynagrodzenia", jak obecnie w art. 44 pr. aut., ale właśnie prawo do „dodatkowego, odpowiedniego i godziwego wynagrodzenia” od strony lub jej następców prawnych, z którymi twórcy lub wykonawcy zawarli umowę o eksploatację praw. Roszczenie ma się kierować zarówno wobec bezpośrednich nabywców praw lub licencjobiorców, jak i wobec ich następców prawnych. Twórca lub inny uprawniony mają prawo do wszelkich zysków jakie dzieło generuje: umownych, ustawowych, dodatkowych (tzw. godziwych). Dyrektywa przewiduje konieczność wprowadzenia mechanizmów pozasądowych (pkt 78 preambuły) z zachowaniem anonimowości dla twórcy na etapie negocjacji. Etap ugodowy powinien być wyczerpany przed drogą sądową. Chodzi o to, aby do czasu wyczerpania drogi ugodowej, droga sądowa lub za pośrednictwem „właściwego organu” (np. administracyjnego), była czasowo wyłączona. Powyższych kwestii projekt z 7.03.2024 r. zupełnie nie adresuje. Zachodzę w głowę dlaczego, i w tym zakresie, polski projektodawca nie wdraża dyrektywy CDSM ze szkodą dla wszystkich twórców.

Janusz Piotr Kolczyński, radca prawny, partner zarządzający w kancelarii C.R.O.P.A. w Warszawie, arbiter Komisji Prawa Autorskiego 2019-2024

Jak stwierdził 29 lutego 2024 r. na konferencji prasowej w Warszawie Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bartłomiej Sienkiewicz, w przypadku tantiem chodzi o „postulat młodych twórców dotyczący pobierania wynagrodzenia z tytułu wyświetlania ich produkcji na platformach streamingowych”. Minister wskazał również, że chodzi o prawo do wynagrodzenia „dla twórców i wykonawców audio-wideo oraz wykonawców utworów muzycznych”… „z odtwarzania ich dzieł w internecie”.

Minister zapewne się przejęzyczył. W propozycji pochodzącej z kierowanego przez niego ministerstwa (projekt z 7.03.2024 r.) nie chodzi o tantiemy za wyświetlanie lub odtwarzanie, które już od dawna funkcjonują w Polsce i mają się tu dobrze. Wprawdzie twórcy narzekają, że kina nie chcą udostępniać informacji o przychodach, a odtwarzający publicznie utwory (np. sklepy, czy zakłady fryzjerskie) nie poczuwają się do zapłaty, ale odpowiednią skuteczność zapewniają w takich sprawach organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub pokrewnymi (OZZ), zatwierdzone tabele wynagrodzeń dla pola odtwarzania oraz wolne sądy.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie i komentarze
Co niosą ze sobą treści pornograficzne generowane przez sztuczną inteligencję
Opinie i komentarze
Dominik Skoczek: W Polsce cyfrowi giganci mają się dobrze
Opinie i komentarze
Od kredy i tablicy po sztuczną inteligencję. Szkoła chce być na czasie
Opinie i komentarze
Odpowiedzialne innowacje, czyli wątpliwości wokół Neuralinka i sterowania myślami
Opinie i komentarze
Prof. Ryszard Markiewicz: Można obciążyć producentów filmów wypłatami dla twórców i artystów