Wreszcie blockchain to system zdecentralizowany. Może być „rozpięty” między wieloma instytucjami – urzędami, ministerstwami, sądami itp. Każda instytucja dysponuje swoim serwerem – węzłem sieci. Dane zapisywane przez jeden urząd przechowywane są w postaci rozproszonej oraz zwielokrotnionej pomiędzy wieloma serwerami. Jeśli jeden z nich dozna awarii, jego zawartość automatycznie odtwarza się na innych węzłach sieci.
E-doręczenia na blockchainie
W blockchainie, oprócz danych (czyli dokumentów), zapisywana jest też cała historia zdarzeń z nimi związanych, z dokładnym oznaczeniem typu i czasu zdarzenia oraz identyfikatorem użytkownika.
Jeśli urząd skarbowy wysyła list wzywający do złożenia korekty deklaracji, na blockchainie przechowywana jest nie tylko zaszyfrowana treść listu, ale też data utworzenia dokumentu wraz z identyfikatorem właściwego urzędu oraz urzędnika.
Gdy dokument dotrze już do odbiorcy, a ten swoim indywidualnym kluczem odszyfruje go na urządzeniu, fakt ten zostanie odnotowany na blockchainie z potwierdzeniem jego dokładnego czasu. Ta informacja to jakby podpis złożony listonoszowi, gdy ten przynosi list polecony.
Przyjazny user experience
Dla obywatela i odbiorcy korespondencji użytkowanie takiego systemu jest bardzo proste. Wystarczy po prostu aplikacja na smartfonie lub komputerze, dająca dostęp do wszystkich wysłanych nam dokumentów. Deszyfrowanie dokumentów oraz potwierdzanie tożsamości to proces w tle, który nie wymaga dodatkowej wiedzy i działań.
Niższe są także koszty takiego systemu. Z przeprowadzonych przez nas wdrożeń, m.in. z Biurem Informacji Kredytowej, wynika, że koszty wysyłki jednego dokumentu są nawet 85 proc. niższe niż wysyłki papierowych listów poleconych. Jednocześnie koszty przechowywania dokumentów na blockchainie stanowią 30–45 proc. kosztów składowania dokumentów papierowych.