Jest pani drugą kadencję komisarzem i po raz drugi będzie pani nadzorować konkurencję. To się prawie nie zdarzało w KE, zawsze zmieniano komisarzom teki. Czym druga kadencja w unijnej polityce konkurencji będzie się różnić od pierwszej?
Czeka nas przegląd niektórych reguł. Obecnie i tak 95 proc. pomocy publicznej jest akceptowanych przez państwa, bez naszego udziału. To była istotna zmiana ostatnich lat: jak nie ma ryzyka zakłócenia konkurencji, to nie trzeba po każde pozwolenie iść do Brukseli. Nie należy dodawać biurokracji, tam gdzie nie jest to konieczne. Poza tym potrzebujemy naszych zasobów na znacznie bardziej skomplikowane przypadki. Musimy teraz sprawdzić, czy te regulacje są ciągle aktualne. Np. platformy internetowe stały się ważne właściwie w każdym sektorze. W Europie mamy 7 tysięcy platform. Drugie zjawisko to rosnące znaczenie baz danych: to one tworzą wartość dodaną w biznesie. Kolejna rzecz — rynek nie zawsze jest w stanie szybko odpowiedzieć na niektóre potrzeby. Stąd europejskie projekty specjalnego zainteresowania. Np. rynek nie dość szybko reaguje na potrzebę stworzenia mikroczujników o małym poborze energii. Tego jest mnóstwo, np. mikroczujniki montowane w drogach, oświetleniu ulic, światłach drogowych. W sumie konsumują one sporo energii, chodzi o to, żeby znaleźć niskoenergetyczną opcję.
Zapowiedziała pani także przegląd definicji rynku na potrzeby polityki konkurencji. Co to dokładnie oznacza?
Ludzie czasem błędnie rozumieją pojęcie definicji rynku. To nie my, w Komisji, definiujemy rynek, nie mamy magicznego pióra, żeby to zrobić. Ale mamy prawo zapytać klientów, czy kontrahentów o skutki np. decyzji o fuzji. Czy jeśli po fuzji nowe przedsiębiorstwo podniesie ceny, czy obniży jakość, to czy pozostanie konkurent, do którego będziecie się mogli zwrócić ze swoim zamówieniem? I tak długo, jak to jest możliwe, to rynek rośnie. Ale jeśli odpowiedź jest negatywna, bo nawet jeśli jest dostawca w Chinach, ale on nie oferuje takiej ilości, czy takiej jakości, jaka jest mi potrzebna, to Chiny nie mogą być częścią rynku.
CZYTAJ TAKŻE: Porównywarki skarżą się w Brukseli na Google’a