Innowacja to co innego, niż nam się wydaje

Adblocki wcale wszystkiego nie niszczą, po prostu umożliwiły konsumentom otrzymywanie takiego rodzaju usług, jakich oni oczekują – mówi Brian Solis, futurysta i antropolog cyfryzacji, główny analityk w Altimeter Group.

Publikacja: 03.10.2016 21:10

Innowacja to co innego, niż nam się wydaje

Foto: materiały prasowe

Rz: Skoro jest pan antropologiem, to proszę powiedzieć, czemu ludzie, tak innowacyjni i szybko przyswajający różne technologiczne nowinki, często całkowicie zmieniają się w chwili wejścia do pracy, gdzie wykonują swoje zadania zachowawczo i „byle szybciej”?

Sporym wyzwaniem jest już samo znalezienie się dziś w takim środowisku, które pozwala na niestandardowe zachowania. W większości przypadków firmy po prostu specjalizują się w zarządzaniu pracownikami wewnątrz ram, jakie stworzyły jako korporacje. Te standardy zmieniają się jednak, w miarę jak zmieniają się społeczeństwa i ewoluują technologie. I tu pojawia się pytanie, do jakiego stopnia każda osoba jest w stanie dogonić te zachodzące wokół niej zmiany. W większości firm w tym zakresie jest spora rozbieżność, a im większa ona jest, tym bardziej firma jest podatna na rozpad jej modelu działania. To jest powód, dla którego tak bardzo pochylam się nad innowacyjnością. Moim zdaniem większość firm błędnie utożsamia dziś innowacyjność z inwestycjami w nowe technologie.

Czemu takie procesy zachodzą właśnie teraz? Co takiego nagle na świecie się stało?

Chyba zawsze tak było. Strasznie trudno jest być innowacyjnym i ruszyć z czymś do przodu, gdy codziennie jest się po prostu wciąż zajętym i zapracowanym. Cała masa czynników uniemożliwia nam patrzenie na rzeczy w nowy sposób: politycy, własne ego, instynkt samozachowawczy, terytorializm. Czasem, żeby się z tego kręgu wydostać, potrzebny jest ktoś, kto przypomni, że są jeszcze inne wyjścia niż te wykorzystywane na co dzień. Do tego trzeba jednak pokonać wiele socjologicznych i psychologicznych barier i osoby takie jak ja, nieustannie zajmujące się rozpatrywaniem takich kwestii, pomagają ludziom i firmom podejmować przełomowe decyzje i wychodzić z rutyny. Najczęściej podążanie utartymi ścieżkami wynika z tego, że nie ma scenariusza dla innych zachowań i decyzji, a w dodatku wiążą się one z ryzykiem.

Łatwo jest przekonać menedżerów w wielkich firmach, że nie wiedzą wszystkiego najlepiej?

Najczęściej najpierw trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy w firmie w ogóle jest jakakolwiek kadra zarządzająca. Menedżerowie najczęściej w ogóle nie chcą walczyć o przyszłość zarządzanych firm – walczą o lepsze wyniki w zestawieniu kwartalnym, o jak najlepsze raporty do przedstawienia udziałowcom. To, owszem, działa przez jakiś czas, ale potem wszystko się wypala. Jeśli nie myśli się regularnie o długoterminowych celach i wartościach, zmierza się w zupełnie niewłaściwym kierunku. Zarządzający najwyższego szczebla są dziś wynagradzani za pojawienie się w firmie, ale także wtedy, gdy nie zrealizują swoich celów i zostaną wylani – bo wtedy dostają odszkodowanie. Zarabiają niezależnie od tego, czy odnoszą w firmie sukces. Nie otrzymują więc żadnej zachęty do podejmowania jakichkolwiek nowych działań.

To raczej oczywistości – często je słyszymy i nic się w tym zakresie nie zmienia.

To prawda, ale dawno już odkryłem, że logika i zdrowy rozsądek to rzadkie zalety, zwłaszcza w życiu firm, mało tego – samo wyobrażenie o tym, co jest logiczne, często bardzo się między ludźmi różni. Część osób np. może uznać, że logiczne jest właśnie niepodejmowania żadnego ryzyka, inna grupa – że to właśnie podejmowanie ryzyka i wprowadzanie zmian jest w dzisiejszych czasach logiczną polityką.

Czym powinna się charakteryzować innowacyjna spółka i gdzie taką znaleźć? Spółki Elona Muska są innowacyjne?

Oczywiście, możemy wymienić znane wszystkim przykłady: Tesla, Apple, Uber – to na pewno są innowacyjne koncerny. Z moich badań wynika, że słowo „innowacja” dla każdego może oznaczać co innego, a w praktyce często oznacza po prostu ulepszanie działania przedsiębiorstwa, dzięki czemu wykonuje ono te same zadania co zwykle, z tym że coraz lepiej. Tymczasem prawdziwa innowacja to wdrażanie nowych działań, które uwalniają nowe wartości. Uber taką wartość stworzył: wykreował zupełnie nowy model działania w sektorze transportu, czym doprowadził do rozpadu porządku w świecie branży taksówkowej. O rozbijaniu starego porządku mówimy dopiero wtedy, gdy dotychczasowe rozwiązania zaczynają się wydawać staromodne. Firmy często muszą poszukiwać innowacji poza swoim środowiskiem, żeby w ogóle zrozumieć, co to oznacza.

Czy jedna technologia może zmienić całe pokolenie klientów? Np. czy zrobi tak wirtualna rzeczywistość?

W ciągu ostatnich 30 lat wiele nowych rozwiązań całkowicie zmieniło społeczeństwo, tylko tak się składa, że większość firm jeszcze tego nie odnotowała. Proszę sobie wyobrazić, że na rynku wciąż są banki, które każą sobie przesyłać dokumenty faksem!

W Polsce też mamy takie firmy.

No właśnie, a one są nie tylko tu. Każda pojawiająca się nowa technologia stopniowo zmienia ludzi: ich zwyczaje i oczekiwania. To z kolei w końcu powoduje, że wiele biznesów czyjegoś życia chwieje się w posadach, bo w porę nie zrozumiały np. tego, że ludzie chcą inaczej kupować, nawiązywać kontakty i budować relacje. Dlatego tyle jest dziś szumu wokół start-upów. A my jeszcze naprawdę nawet nie dotknęliśmy tego, co spowodują na rynku start-upy. One się dopiero rozkręcają.

Ogląda pan serial „Dolina Krzemowa”?

Nie mam takiej potrzeby, bo mieszkam tam i mam tego dosyć na co dzień. Z tego, co wiem, w serialu pojawia się wiele osób i sytuacji, które wydarzyły się tam naprawdę.

Dolina Krzemowa to raczej wielkie laboratorium niż prawdziwa rzeczywistość. Pytanie więc, czy rzeczywiście rodzące się tam masowo pomysły mogą odpowiadać na potrzeby „zwykłych” ludzi?

Niektóre z tych pomysłów wdrażane wspólnie z większymi firmami na pewno okażą się sukcesami. Tylko najbardziej pozbawieni sukcesów przedsiębiorcy lubią powtarzać, że „zrobimy to tak, jak się zawsze robiło”. Wiele lat spędziłem w wylęgarniach nowych pomysłów i kiedy patrzy się na wszystkie te miejsca rozsiane po Berlinie, Austin czy San Francisco, odzwierciedlają one podobne zachowania. Wszyscy umierają tam z chęci zrobienia czegoś inaczej i na nowo. I nic ich nie obchodzi, że nikt tego wcześniej nie próbował, po prostu chcą, by się udało. To oczywiście rodzi masę problemów, ale część z tych idei odnosi potem sukces. I trzeba tym ludziom pozwolić robić coś od zera, poza ekosystemem, bo to czasem jedyny pomysł na powstanie nowych pomysłów. Być może rzeczywiście czasem to trochę ciasny świat, ale pozwala ludziom skupić się na tym, co robią, z dala od codziennego bałaganu.

Ma pan jakieś porady z zakresu innowacyjności dla wydawców prasy? Stary biznes, nowe problemy, z adblockowym na czele…

Adblocki wcale wszystkiego nie niszczą, po prostu umożliwiły konsumentom otrzymywanie takiego rodzaju usług, jakich oni oczekują. Wydawcy im takich nie dostarczali. I nie mówię tu o samych treściach. Wydawcy tracą pieniądze, bo ich czytelnicy odchodzą czytać treści gdzie indziej. Zamiast myśleć o tym, jak by tu stworzyć nowe modele przyciągające czytelników, zaczynają wyświetlać im w takiej sytuacji więcej i więcej nachalnych reklam. To koszmarne doświadczenie. Wydawcy musza po prostu zacząć myśleć o tym, jak zarabiać na swoich platformach w bardziej umiarkowany sposób. Zacząć trzeba od przyciągnięcia uwagi nowych czytelników, a następnie zastanowić się, jak na nich zarobić.

Branża robi to pewnie od ponad dekady.

Dokładnie tak samo, jak robiła to branża muzyczna.

Ale muzyka szybciej zakończyła ten proces i to chyba z sukcesem.

Zależy, z kim się o tym rozmawia. Przeciętnej skali oddziaływania artyści wcale nie zarobią już dziś takich pieniędzy jak ci, którzy robili to przed nimi. Dla nich zupełnie zmieniły się zasady gry.

Może pan wobec tego podać jakiś przykład sektora, który przeszedł udaną transformację w cyfrowych czasach?

Raczej nie, bo to nie są procesy, które zachodzą sektor po sektorze – w każdej gałęzi przemysłu i firmie przebiegają inaczej, ale zapewniam, że każda z nich wcześniej czy później się rozpadnie i będzie musiała zbudować się na nowo.

CV

Brian Solis jest futurystą i antropologiem cyfryzacji, autorem książek o innowacji i cyfrowej transformacji oraz głównym analitykiem w Altimeter Group. Interesuje się tym, jak na społeczeństwo i świat biznesu wpływa upowszechnianie się nowych technologii. W Polsce był gościem Forum IAB 2016.

Rz: Skoro jest pan antropologiem, to proszę powiedzieć, czemu ludzie, tak innowacyjni i szybko przyswajający różne technologiczne nowinki, często całkowicie zmieniają się w chwili wejścia do pracy, gdzie wykonują swoje zadania zachowawczo i „byle szybciej”?

Sporym wyzwaniem jest już samo znalezienie się dziś w takim środowisku, które pozwala na niestandardowe zachowania. W większości przypadków firmy po prostu specjalizują się w zarządzaniu pracownikami wewnątrz ram, jakie stworzyły jako korporacje. Te standardy zmieniają się jednak, w miarę jak zmieniają się społeczeństwa i ewoluują technologie. I tu pojawia się pytanie, do jakiego stopnia każda osoba jest w stanie dogonić te zachodzące wokół niej zmiany. W większości firm w tym zakresie jest spora rozbieżność, a im większa ona jest, tym bardziej firma jest podatna na rozpad jej modelu działania. To jest powód, dla którego tak bardzo pochylam się nad innowacyjnością. Moim zdaniem większość firm błędnie utożsamia dziś innowacyjność z inwestycjami w nowe technologie.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes Ludzie Startupy
Przełomowy pomysł Szwajcarów. Auta z tkaniny mają być lżejsze i ograniczyć emisję
Biznes Ludzie Startupy
Meble z konopi. Polacy stworzyli alternatywę dla wycinki drzew
Biznes Ludzie Startupy
Stworzyli nowy sposób wykrywania chorób. Firma ze Stalowej Woli wyciśnie łzy
Biznes Ludzie Startupy
Estończycy chcą skończyć z papierem. Ogromne oszczędności
Biznes Ludzie Startupy
Jak zmniejszyć bariery językowe w internecie. Czesi mają rozwiązanie