Przejście na nauczanie w 100 proc. zdalne zrodziło szereg wyzwań, od ustawowych czy prawnych, przez logistyczne, po technologiczno-sprzętowe. Ale paradoksalnie ta terapia szokowa może okazać się niesłychaną szansą dla szkolnictwa wyższego i bodźcem do zmian, które w „normalnym trybie” zachodziłyby przez lata.
– Obecna sytuacja stworzyła sposobność do ekspresowego rozwinięcia kompetencji technologicznych na masową skalę. Nabyte umiejętności i zdobyte doświadczenie będą procentowały u studentów na dalszych etapach edukacji oraz przez całe życie zawodowe. – mówi dr Marcin Dąbrowski, Kanclerz Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. – Na pewno oswojenie z narzędziami do pracy zdalnej i zebrane doświadczenia pomogą w rozwijaniu w przyszłości współpracy z osobami z całego świata w multidyscyplinarnych zespołach wirtualnych. To bardzo wzmocni umiędzynarodowienie środowiska akademickiego w Polsce.
Wprawdzie e-learning i technologie zdalnego nauczania były obecne na polskich uczelniach od lat, ale dopiero przymusowe zamknięcie placówek upowszechniło zakres jego wykorzystania – stało się koniecznością. O tym, jak przeniesienie nauczania do świata online wpłynęło na wykładowców, mówi Lucjan Stalmach, kierownik Działu Infrastruktury Sieciowej Uniwersytetu Jagiellońskiego:
– Obecna sytuacja zmusiła wielu wykładowców do zastosowania technologii, po które w innych okolicznościach zapewne by nie sięgnęli. – przyznaje Stalmach i dodaje, że zdalne nauczanie kompletnie zmieniło swój charakter pod wpływem efektu skali. – Formuła e-learningu zmieniła się z biernej, ograniczającej się z często do publikacji materiałów dydaktycznych, w bardziej interaktywną, wykorzystująca bezpośrednią interakcję wykładowcy i grupy studenckiej w ramach spotkań online.
W placówkach, które szybko i sprawnie poradziły sobie z przejściem na nową formę kształcenia, studenci pozytywnie odbierają zdalne nauczanie. Doceniają oni przede wszystkim większe zaangażowanie wykładowców w nową formę prowadzenia zajęć oraz – jak w przypadku zajęć praktycznych – pogłębione informacje zwrotne, np. poprzez współdzielenie ekranu między wykładowcą a studentem.
Egzamin z e-learningu
Pomimo pozytywnych opinii ze strony samych studentów, wykładowcy zgodnie wskazują, że największe wyzwanie jeszcze przed nami. Chodzi mianowicie o egzaminy.
Zdaniem Kanclerza SGH, wciąż nie wszystkie uczelnie posiadają sprawną infrastrukturę i narzędzia do realizowania egzaminów online. Dr inż. Rafał Grzybowski z Politechniki Łódzkiej dodaje, że największe wyzwanie sprawia przeprowadzanie egzaminów w formie pisemnej:
– Wszędzie tam, gdzie można przyjąć formę ustną, bez problemu da się zastosować narzędzia zdalne. (…) Wyzwaniem są jednak egzaminy pisemne i testowe, te odbywane w dużych grupach. W tym wypadku, zapewnienie wiarygodności bez fizycznego zgromadzenia zdających w nadzorowanej sali/salach komputerowych wydaje się wciąż nie końca rozwiązanym problemem.
Szkoła Główna Handlowa w Warszawie już przeprowadziła pierwsze obrony prac dyplomowych w postaci zdalnej, a pierwsze tygodnie ich organizacji pokazał, że rozwiązanie się sprawdza. Dopracowania wciąż wymaga jednak pisemne przeprowadzanie testów.
– Władze Uczelni rekomendują, by pisemne egzaminy przyjęły bardziej otwartą formę: zamiast testów z zamkniętą pulą odpowiedzi, oceniane mają być prace przygotowane przez egzaminowanych, np. eseje, referaty czy odpowiedzi na pytania otwarte, jak również realizacja zadań projektowych. W szczególnych przypadkach nauczyciele mogą przygotować złożone formy testowe, zapewniające samodzielność pracy i realną ocenę efektów kształcenia. – tłumaczy dr Marcin Dąbrowski z SGH.
Ale pomimo tych pytań, nie ma wątpliwości, że część zmian już wdrożonych przez uczelnie zostanie w szkolnictwie wyższym na stałe.
– Ponieważ funkcjonujemy w warunkach niepewności i nie wiemy kiedy i jakie regulacje zostaną w najbliższej oraz dalszej przyszłości wprowadzone, zamierzamy rozwijać i doskonalić kompetencje związane z budowaniem rozproszonych zespołów oraz edukacją na odległość. – uważa Mgr Anna Pałyga, Kierownik Centrum Ed-Tech na Akademii Leona Koźmińskiego.
– Możliwość wspólnej pracy online – w czasie rzeczywistym – wykładowcy i studentów stanie się stałym elementem dydaktyki, rozszerzającym klasyczny model kontaktów „face-to-face”. Doświadczenia uzyskane w zakresie egzaminowania z wykorzystaniem technologii informatycznych zapewne wpłyną również na ocenę możliwości ich szerszego wykorzystania także po „powrocie do normalności”. – ocenia Lucjan Stalmach z UJ. Podkreśla on również, że obecne zmiany nie pozostaną bez wpływu także na sposób funkcjonowania innych obszarów uczelni.
– Obecna sytuacja wymusiła także inny model działania w zakresie samej organizacji pracy naukowej i zarządzania uczelnią. W końcu uczelnia musi w tym czasie realizować wiele innych działań – czy to administracyjnych, czy też badawczych czy chociażby inwestycyjnych. Okazało się, że niektóre narzędzia stosowane do wsparcia dydaktyki, jak np. platforma Microsoft Teams, umożliwiają realizację zdalnej pracy pracowników administracyjnych uczelni, organizację posiedzeń komisji uczelnianych, a nawet organizację wyborów Rektora.
Studenci mogą być pewni jednego: gdy uczelnie znów zostaną otwarte, nie będą to już placówki, do których przywykli w latach ubiegłych. Cykliczne wideokonferencje, wykłady, wspólny kalendarz zajęć dostępny w aplikacji czy grupowa chmura do przechowywania materiałów. Taka może być przyszłość polskich uczelni. Taka może być Alma Mater przyszłości.
Materiał Promocyjny