Mieszkaniec Kalifornii Andrew Hernandez został przez sąd uznany winnym „prowadzenia niebezpiecznych operacji” w powietrzu. Grozi mu do roku więzienia i grzywna w wysokości 250 tys. dolarów.
Hernandez chciał zobaczyć z powietrza miejsce włamania i zbrodni niedaleko jego domu w Hollywood. Wysłany niewielki dron z kamerą przeciął jednak drogę wezwanemu do akcji policyjnemu śmigłowcowi. Uderzył w jego kadłub i zmusił do awaryjnego lądowania.
Załodze nic się nie stało. Jednak, gdyby dron uderzył w rotor, mogłoby dojść do katastrofy i ofiar. Sprawca szybko został zidentyfikowany, a wyrok zapadnie w kwietniu. Sprawę opisał serwis The Verge.
CZYTAJ TAKŻE: Rosyjska firma poskromi drony. Ogłuszą i odeślą
To nie pierwszy taki przypadek i zapewne nieostatni. W 2017 roku mieszkaniec Waszyngtonu stracił kontrolę nad swoim dronem, który uderzył w kobietę, pozbawiając ja przytomności. 38-letni Paul Skinner dostał miesiąc wiezienia i 500 dol. grzywny.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.