Najmocniej w nowe technologie w ramach walki z podróbkami inwestują firmy z branż luksusowych
Globalny handel podróbkami wart jest już 1,2 bln dol. rocznie i nic nie wskazuje, by miał się zmniejszyć. Do tego coraz częściej podrabiane są takie kategorie jak żywność czy leki, co powoduje wzrost zagrożenia dla konsumentów. Według EUIPO firmy w Polsce rocznie z powodu takiej sprzedaży tracą 11,4 mld zł. W całej Europie straty z tytułu podróbek to 60 mld euro.
Najmocniej w nowe technologie w ramach walki z podróbkami inwestują firmy z branż luksusowych. Takie prace prowadzą już czołowe grupy zajmujące się handlem luksusową odzieżą czy akcesoriami jak LVMH czy PPR. Mocno zaangażowana jest również branża diamentowa, a w ramach platformy Tracr rozwiązanie oparte na blockchainie testują dwaj najwięksi gracze, czyli Alrosa i De Beers. Dzięki temu ma zniknąć nie tylko problem podróbek, ale także tzw. krwawych diamentów, pozyskiwanych w regionach konfliktów przez lokalnych dyktatorów.
CZYTAJ TAKŻE: Blockchain? Polska w tyle za Białorusią
– Pomimo zasad ustalonych podczas procesu Kimberley w 2003 r., które miały całkowicie wyeliminować obrót tzw. krwawymi diamentami, cały czas znajdują się one na rynku jubilerskim. I nawet mimo że – jak uważają optymiści – stanowią tylko ok. 4 proc. wszystkich transakcji, to psują opinię całej branży – mówi Paweł Jaworski z firmy jubilerskiej Michelson Diamonds. – Konsumenci są też coraz bardziej świadomi, dlatego częściej interesują się pochodzeniem kamieni ozdabiających biżuterię, którą chcą kupić. Jednocześnie obawiają się, że trafią na nieuczciwego sprzedawcę, który zaproponuje im kamień syntetyczny w cenie naturalnego – dodaje.
Z De Beers nad systemem Tracr pracowało pięciu innych producentów, jak Diacore, Diarough, KGK Group, Rosy Blue NV and Venus Jewel. Obecnie z platformy korzysta też największy na świecie detalista w branży diamentowej – marka Signet Jewelers – a przedstawiciele De Beers i Alrosy poszukują chętnych do współpracy kolejnych firm.